piątek, 25 marca 2022

Streszczenie - inaczej, długo by gadać.

 

        Podchodząc, sądziłem, że bladym świtem trafiłem na niepokalanego pułkownika NSDAP, albo szarżę więcej. Pułkownik okazał się być chyba świeżo wykopany z grobu nieznanego żołnierza, gdyż czarne bojówki miał tak podarte, jakby czas pozwalał sobie na niecne harce odważniej od seryjnego gwałciciela. Może i długo leżał pryszczaty nastolatek (względność czasu się to nazywa – podpowiem nieuczonym w piśmie), jednak skórzany płaszcz do kostek zachował swoją godność, obuwie pancerną odporność, lekko jedynie skażoną współczesną modą by zademonstrować przy pomocy koloru sznurówek własną, niebanalną seksualność – no proszę, kto rozpozna deklarację jegomościa, kiedy obok czarnej sznurówki, drugie sznurowadło było fioletowe?. Na wszelki wypadek dodam, że pan (hmmm… być może) miał długie włosy, które kręciły się nieco, jakby pod wpływem lokówki, a dłonie subtelnie osłonięte miał rękawiczkami-kabaretkami.

 

        Mijałem kolejnych długowłosych chłopców pachnących lawendą czy czym tam pachną chłopięta obecne kiedy hormony chcą wypływać nawet bezsenną nocą. Z tej monotonii wydostał mnie dopiero gość jadący pojazdem z napędem rowerowym. Jechał leżąc nad jezdnią i pedałując rękami. Zapewne zmieściłby się pod autobus, czy TIR-a, jednak wytężał mięśnie karku, aby tego uniknąć, więc może jednak nie.

 

        Zdarzenia mają w zwyczaju występować stadami. Po stadzie zniewieściałych mężczyzn, przyszła pora na płeć komplementarną. Na początek niewiasty beżowe górą i czarne dołem drążyły rzeczywistość w kierunku wręcz przeciwnym do mojego. W drugim rzucie objawiły się młodziutkie dziewczęta o nogach dłuższych, niż skłonny był domniemywać malarz renesansu.

 

        Pozwoliłem sobie na rozpasanie wątku i uznałem że kobiecość współczesna ewoluuje do postaci głowonogów, zaś męskość, skromnie, przymierza się dopiero do kobiecości, wytrwale ćwicząc pod zimnym okiem toaletki tajemne formuły wyrafinowanego makijażu, czy też doboru biżuterii dopasowanej do temperamentu adekwatnego do aury.

 

        Pozwoliłem sobie przeszyć wzrokiem pół Miasta w te i na zad. Mowa, której PESEL zostanie przyznany już za dwie godziny, wciąż dewastuje resztki ciszy w miejskiej komunikacji, racząc podróżnych opowieściami o nowej pracy, czy zapraszającej tych, którym chwilowo zabrakło odwagi, by dołączyć do stada szczęśliwych tu. Konstatację wyklułem w sobie, że najbarwniej odziane kokoszki posiądą język tutejszy dopiero pojutrze, a te, którym władanie przychodzi z przyrodzoną łatwością – wolą kryć się w czerniach.

 

        Żeby nie było tak ponuro, zamknę przydługi monolog zauważeniem. Wiosna jest faktem nie tylko kalendarzowym. Tramwaj nieomal się nie wykoleił na widok dojrzałej niewiasty (kategoria wagowa predestynowała ją do walk full contact w kategorii no limit) w krótkich spodenkach, choć zegar dworcowy wskazywał ósma zaledwie, a ona nie wyglądała na zaspaną. Co tam forsycje i żonkile – wiosna nadciąga szanowne panie i piękni panowie. Byle przetrwać niedzielny cyklon północnego pochodzenia.

4 komentarze:

  1. Przeczytałam, przemyślałam - a może trzeba powiedzieć że tekst prowokuje do dłuższych przemyśleń. Wszystko prawda, czy można powiedzieć - przykra nasza rzeczywistość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przykrość jest nam chyba przypisana dożywotnio.

      Usuń
  2. No cóż... Trwają szalone lata dwudzieste lata trzydzieste.

    OdpowiedzUsuń