Słońce
wypasa chmury i czasem nawet trochę je przegoni po pastwisku, żeby tłuszczem
nie obrosły. Ptaki plotkują, podglądając świat z wysokości ulicznych latarni.
Dołem idą nieświadomi niczego ludzie, wiedzieni do nieznanego celu smyczą
ciągniętą żwawym krokiem. Samochody (widać zestresowane nieodległym posterunkiem)
snują się wzdłuż ulicy i nie w głowie im wybryki. Zerkam z ciekawością,
zachłannie szukając oznak życia, ale to za mało. Pora wyjść.
Powiedziałeś "materialistka". Pewnie tak. Brutalność życia zmusza do niebycia flanerem.
OdpowiedzUsuńAle...samochody snują się??? chyba mieszkasz w okolicy domów seniora, bo u mnie ktoś, co i rusz, zamienia drogę na tor wyścigowy.
strefa uspokojonego ruchu... i komisariat tuż za rogiem. dla większości kozaków - to wystarcza, by zdjąć nogę z gazu.
UsuńKoniecznire trzeba wyjść. I to na długi spacer żwawym - o ile to możliwe - krokiem!
OdpowiedzUsuńudało się. naprawdę.
Usuń"Słońce wypasa chmury" - tego jeszcze nie słyszałam, a bardzo piękna i obrazowa metafora.
OdpowiedzUsuńBuzia mi się śmieje, bo wyobraziłam sobie całą scenkę.
U Ciebie to wyobraźnia zawsze może pobrykać swobodnie, bo tak pięknie malujesz słowami. :)
robię co mogę żeby się nie powtarzać, choć nie jest to łatwe.
UsuńIść, nie iść - oto jest pytanie!
OdpowiedzUsuńjotka
iść. oto jest odpowiedź.
Usuń