sobota, 1 maja 2021

Z okna.

 

Niebo rozszlochało się nocą i nie zamierza przestać. Trawy, o których zapomniały osiedlowe służby niepostrzeżenie wybujały i połyskują soczystą zielenią. Gdzieś od horyzontu biegnie kobieta, wytrząsająca spod dresu grzech łakomstwa. Niezbyt okazały, ale wyraźnie czuje taką potrzebę, skoro z rozwianym włosem zaszczyca okolicę o niezbyt przychylnej aurze. Życie pochowało się, oddając pole naturze. Tylko jakiś zapodziany gołąb z wysokości latarni podgląda pusty parking, na którym nikt nie rozsypał smakołyków.

6 komentarzy:

  1. No popatrz jaki ten świat fascynujący. Niedawno u ciebie ciepło i wiosennie a dzisiaj deszcz. U mnie z kolei zupełnie odwrotnie. Słońce wyjrzało i się śmieje pełną gębą. (Jeśli słońce ma gębę.)
    Od tego słonecznego uśmiechu chmury się pochowały, zapewne zawędrowały do ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli się rozszlochało to miało swoje powody. Ja jak szlocham to też raczej z pewnych powodów... ;) Pięknie opisujesz codzienność.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie pogoda zmienna, ptaki szaleją, nawet w deszczu prześwituje słońce, a mimo chłodu sporo ludzi dziś wyległo na spacery. :)
    A ja próbuję dokończyć posta i zupełnie mi nie idzie.

    OdpowiedzUsuń