Lepiłem ciebie. Mozoliłem się nocami i każdą wolną chwilą, kiedy słońce
ogrzewało wciąż niedoskonałe piersi, a ty zaczynałaś szeptać pierwsze, nieśmiałe
wyznania.
Kłamałaś! Z premedytacją. Mamiłaś mnie, a ja dojrzewałem w pozorach miłości
- coraz piękniejszy, szlachetny, nietuzinkowy. Im doskonalej cyzelowałem biodra,
im więcej głębi tchnąłem w źrenice…
Marzyłem, że będziesz moją. Że staniesz się spełnieniem snów. Że będziesz
krańcem pożądania, rozumu i czasu. Przeznaczeniem.
I byłaś, nim glina stężała! Lecz, kiedy okrzepłaś … Popatrzyłaś ze wstrętem
na własne kształty. Jedynie Bóg potrafiłby wskazać więcej niedoskonałości.
Wykrzyczałaś:
- Nie potrafisz kochać. Wstyd, że w ogóle mnie wyrzeźbiłeś! Jestem taka tłusta!
Dopiero co wyszła spod ręki i już narzeka, a jeszcze modelkom na Instagramie się nie przyjrzała...
OdpowiedzUsuńjotka
przyznaj się - próbowałaś się "porównać"? przecież to sztuczna rasa - niemal plastikowa, bo materia musi pójść w boczki, a zrezygnować z jedzenia, to życia braknie.
UsuńNie wchodzę na Instagram, nie mam FB. Szkoda życia na użalanie się nad każdym kilogramem czy kolejną zmarszczką. Na pewnym etapie bardziej cenne jest zdrowie i słonce na niebie.
Usuńto taki żarcik był Jotko - glina zawsze jest tłusta.
UsuńNie lepiłam z gliny, więc nie mam porównania...
Usuńnie musisz lepić - wystarczy dotknąć.
UsuńOczekiwania...czyli umysłowa fatamorgana.
OdpowiedzUsuńmarzenia też się lepi okruchów. a potem się szuka szczęścia.
UsuńGlina to taka prosta opowieść z której może powstać tak wiele różnych opowieści. Taka prosta magia.
OdpowiedzUsuńspróbuj z dzieciakami - niech każde ulepi własne marzenie.
Usuń