Horyzont
rozszarpany zębami wieżowców. Blokowisko szczerzy się ku niebu i daje pożywkę
myślom. Przecież za każdym z okien tli się jakieś wątłe życie. Jakaś obecność
nieznana, pełna lęków, nadziei i modlitw. Parkingi upakowane na gęsto, jak
szproty w puszce, więc chyba wszyscy zostali w domach? Pod wierzbą konwersują
psiaki i ogonami uprzedzają, że nie życzą sobie, aby im przeszkadzać, chociaż
smycze naprężone bardziej, niż struny wiolonczeli. Słońce rozpala świeczki na
młodych sosnach, mlecze mdleją pośród zieleni. Nie dzieje się nic. Na
szczęście.
Kiedyś był jeden samochód na całą rodzinę, albo i nie, dziś rodziny mają nawet 2- 3 auta... Szalone to wszystko. Parkingi nie wytrzymują i nie ma co się im dziwić. W każdym mieszkaniu jest tyle różnych historii, uśmiechów i łez... Czasami gdy nie dzieje się nic to jest to szczęście- taka dobra nuda która często ratuje.
OdpowiedzUsuńi dlatego małe sprawy są dobre. bo nawet, gdy złe, to z małym złem da się walczyć z nadziejami na sukces.
Usuń