Młoda pani dorobiła się przepięknych rumieńców jadąc
rowerem ścieżką w górę Rzeki. Widać wiatr swawolił i szeptał jej do ucha rozmaite
bezeceństwa, bo ogień płonął jej w oczach, a i mi się udzieliło, bo jechałem dalej
bezzasadnie zadowolony. Chyba jestem zwolennikiem analogowych kontaktów międzyludzkich
i sporą satysfakcję mam z widzianego. Choćby i takich, gdy dziewczyny zakładają
do eleganckich, letnich sukienek w kwiatki martensy, albo adidasy nadmuchane
nie wiadomo czym do nadnaturalnych rozmiarów. Młodociany King Kong maszerował
tak anemicznie, że wyprzedziła go dziewczyna połowę mniejsza w każdym wymiarze
fizycznym, co dało mi kolejny powód do radości. Pan King Kong miał na ramieniu
torebeczkę miniaturkę, jaką kobiety nazwałyby „kopertówką”. Nie ma to, jak
dobrze zaczęty dzień.
Ulice miast potrafią rozbawić.
OdpowiedzUsuńludzie potrafią.
UsuńStroje, stroje.... to tylko okrycie nic nie znaczące. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńa jednak coś znaczą.
OdpowiedzUsuńJestem staromodna - podarte spodnie i trampki do sukienki nie pasują mi wcale:-(
OdpowiedzUsuńmnie zastanawiają, bo jakaś idea przyświeca takiemu kompletowi.
UsuńWitam. I po przeczytaniu dobrze zaczęta noc. dobranoc
OdpowiedzUsuńśrodek nasenny? ciekawe.
Usuńhahaha ;) dzień dobry
OdpowiedzUsuńwzajemnie - niech się ten dzień uśmiecha do Ciebie serdecznie i nietoksycznie.
Usuń