Mgła zdusiła noc i widzenia. Zmatowiła szyby przystankowej wiaty i krzyk ptaków pozbawionych wzroku. Jakiś zabłąkany pies zwęszył już samotność i nawet nie chciało mu się merdać ogonem, który wisiał bezradnie i smutno. Pod pretekstem, że wyjdę na dłużej, jak mgła poluźni uścisk – zwiałem do domu. Na przysłowiową kawę.
Po burzach i deszczowej nocy kawa smakuje, jak nigdy...
OdpowiedzUsuńjotka
rano smakuje, gdy jest na nią czas. bez względu na pogodę.
UsuńOch...przysłowiowa kawka jest...jak ciepłe mleczko z miodem na sen lub zielona herbata z trawą cytrynową na wzmocnienie,albo zwykła herbata w przytulnej atmosferze. O yerba mate z mate'm nie wspomnę.Trudno sobie odmówić.
OdpowiedzUsuńkatasta227
chyba nie trzeba rezygnować z drobnych przyjemności?
UsuńMoże właśnie one stanowią sedno w takim samym stopniu jak radość niczym nie uzasadniona?
Usuńkatasta227
Mgła i kawa... - smakowicie brzmi.
OdpowiedzUsuńtaki dzień był właśnie.
Usuń