poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Prasówka cdn...

 

1. Interpretacje.

Ukraińskie modelki spontanicznie pojawiły się w Dubaju i gromadnie kusząc pośladkami, pośród masy im podobnych uprawiały na balkonie hotelowym sport wyczynowy zwany modelingiem. Sam organizator, daleki od wpływów lokalnej wiary, był zniesmaczony i nie potrafi zrozumieć, w imię jakich zasad on i one podejrzewani są o szerzenie pornografii – zachwycające. Najwyraźniej, Putin i Biden chodzili do tej samej szkoły, a arabscy książęta oglądający świerszczyki poza zasięgiem kamer i kamerdynerów, właśnie zostali (jak mawiają brukowe portale) „przyłapani” popełniając grzech Onana na widok zbiorowej (czyli aseksualnej) nagości.

2. Zwierzęta.

Na Morzu Śródziemnym ciekawość ludzka wsparta technologią – wykryła pojedynczy egzemplarz wieloryba szarego. Mało kto wie, dlaczego ów poszarzał, ale myśląc naiwnie – istnieje uzasadnione podejrzenie, że chyba ze starości. Cóż więc dziwnego w tym, że korzonki leczy w ciepłym akwenie, miast w zimnych wodach Atlantyku?

 

3. Wielka polityka.

Pamiętam dobrze, że jestem jawnym przeciwnikiem brytyjskich aspiracji i nie ukryję się udając zachwyt. Więc nie ukrywam – Wyspy zostały otoczone kordonem rekinów – żałuję, że nie potrafią przegryźć kadłubów floty HMS, ani wypełznąć z głodem na centralne deptaki nielicznych miast uwitych u ujścia rzek.

 

4. Natura.

W ramach ochrony ludzi przed ludźmi – ograniczono możliwość poruszania się pośród natury. Tym, którzy protestowali, dano zadośćuczynienie, chyba, że udało się spacyfikować roszczenia i pokryć je mgłą szyderstwa. Z ludem najprostszym, żyjącym na gruncie, nie może się udać, bo na wsi polityka jakoś się nie sprawdza, a chłopski rozsądek i jawna pogarda dla dyplomatycznych słów niezrozumiałych o poranku sprawia, że trudno rolników omamić. Mimo pracy przy hałaśliwym sprzęcie rolniczym, usłyszeli, że „miastowi” dostali wsparcie finansowe. „Wsi spokojna… wsi leniwa…” Czas kosy na sztorc obstalować – jak za Kościuszki! Dość słów, pora na żniwa!

 

5. Wielka Majówka.

To sport narodowy. A tu kuku. Zakazy i szturmowe pały współczesnego ZOMO ograniczają swobody! Skoro tak, trzeba sięgnąć po alternatywne pomysły, sprawdzone w narodzie gnębionym przez 123 lata zaborów, 6 lat okupacji, i kilkadziesiąt trwania w Układu, szyderczo nazywanego „warszawskim”, jakby od Warszawy cokolwiek zależało. Mawiają, że nie ma tego złego, więc naród zaadaptował się szybciej, niż okupant wymyślił restrykcje i nauczył się knuć. A na Wielką Majówkę pojadą wszyscy bezapelacyjnie (tego słowa użył na lustracyjnym przesłuchaniu Mr Boguś Linda w „Psach”). Choćby każdy z gości miał zostać szwagrem hotelarza, albo adoptowaną córką, którą wywiało z rodzinnej agroturystyki ku wielkiemu światu. Sąsiad, potajemnie podejmujący czternastu szwagrów, potwierdzi to nawet w kapliczce z Matką Boską, malowaną Przez Kutwę-Staszka Ledwie Pięć Roków Temu! Tą samą, która na rozstajach uspokaja sumienia, kiedy po dyskotece i szlachetnej potyczce na sztachety kończy się nieplanowanym zgonem mniej zawziętego górala.

 

6. Ulubieniec.

Trudno inaczej nazwać (chyba, że z angielska, a tego nie cierpię otwarcie) – ulubieniec naszych mediów, sprawiający, że nawet anonimowi przechodnie boją się oddychać wiosną, zamiast wdychać włókna z jednorazowych masek nasączonych Bóg-wie-czym. Ale nawet najbardziej populistyczny lekarz nie zaprzeczy, że w boju, niewiele to daje. Ci odważniejsi mówią wprost – więcej szkody, niż pożytku, bo zamiast oddychać pełną piersią (to dygresja absolutnie nie seksistowska, bo służy nawet wyschniętym obiektom na klacie starszych panów, dla których nawet najsubtelniejsza braffiterka nie dobierze sprzętu, gotowego przylgnąć do pomrszczonej skóry powyżej pępka). Wystarczy dygresji – pora na horror!

„Należy poważnie zastanowić się nad wprowadzeniem paszportu…” Mówiąc językiem prostym – podzielić tych, którzy ulegli naciskom i dali sobie wstrzyknąć truciznę, oraz tych, którzy wątpili w jej zalety, a dostrzegli wady. Logika wskazuje, że albo tych drugich zamknie się w rezerwatach, albo ci pierwsi "nieoczekiwanie" wymrą na nieznane dotąd choroby spowodowane czymkolwiek, byle nie szczepionką, która nawet nie aspirowała do podobnego miana.

 

7. I wróg.

Od kilku lat słucha się sensacyjnych wieści nazywanych w znienawidzonym języku „american dream”. Wybaczcie, gdybym popełnił jakiś błąd – to błogosławiony język OBCY mi i nie zamierzam się tego wstydzić. Przeczytałem właśnie, że tam, daleko za morzem, na Wyspie Pyszałków „rozważana jest możliwość wprowadzenia cyfrowej waluty”.

- NAPRAWDĘ POWINNO TO INTERESOWAĆ RESZTĘ ŚWIATA, CZY CHOĆBY EUROPY? Niech sobie wprowadzają, co chcą. Choćby wrzosowy korzeń w… przepraszam – uniosłem się. Ale wrzosowisk im nie brakuje – nie zamierzam zaglądać do cudzej alkowy. Tylko czemu ona usiłuje zarazić mnie swoją chorobą?

 

8. Z patriotycznego podwórka.

Kompletnie mi nieznana pani, która jednak absorbuje uwagę lokalnych mediów chwali się, że w TYCH czasach łatwo dzielić obuwie z synem. Dodam, że pani, za wywiad zapewne zgarnęła więcej, niż trzeba na buty dla syna. Może nawet wystarczyłoby na szpilki z czerwoną podeszwą od Louboutina… Pytanie, czy syn w ogóle odważyłby się takowe założyć.

- Hej! Facet! Nie znam Cię wcale, ale zapytam – Próbowałeś? Czy żadna z Twoich dotychczasowych Partnerek nie pozwoliła Ci się nawet zbliżyć z kulasami do tak wyrafinowanego obuwia?

Odwaga kobiet za każdym razem mnie zdumiewa – jest taka cicha, nienamolna, dyskretna – chyba, że spotkają się w gronie wolnym od testosteronu, gdzie głoszą opinie zuchwałe, podparte wytrawnym Martini z oliwką i papierową parasolką…

 

9. Mroki.

Pośród uciemiężeń, restrykcji i strachu – żyć trzeba. Jakoś. Im lepiej się wiedzie, tym większa błogość doskwiera gdzieś poniżej splotu słonecznego. A jeśli nie? Jeśli komuś zabrakło środków, by podlać roślinę, bo woli wypić wodę, niż ją wylać w ziemię? Jeżeli jednak, w ramach więzienia, bardziej potrzebuje zmienić cokolwiek, żeby zyskać poczucie, że jest decydentem własnego sumienia? Warszawianki wymyśliły sposób na zarabianie, na oszczędzanie i na nudę (to ostatnie chyba najbardziej). Otworzyły się na świat roślin niechcianych, przed światem znudzonych. Sytuacja wymarzona dla handlu wymiennego i rosyjskie „machniom?” sprawdza się jak najbardziej. Żydowskie powiedzenie – kupić, nie kupić, potargować warto, nabiera nowego znaczenia, gdy na wiele więcej nie można sobie pozwolić.

 

10. Gołe baby.

Nie byłbym sobą, gdybym pominął w prasówce – wszak większość „sensacji” dotyczy nagości niewieścich ciał wypromowanych przez media. Czuję się zdyskryminowany, upokorzony, bo jestem już taką samą mniejszością, jak społeczność LGBT plus wszelkie inne, możliwe anomalie od prehistorycznej normy. Wracając (na chwilkę ledwie) do tematu – panie wciąż potrafią się rozebrać bardziej niż wczoraj i ciągle dalekie są od totalnej, jutrzejszej nagości. Zapewne posiadają niezwykle subtelnych „trenerów interpersonalnych” pobierających za godzinę więcej, niż psychoterapeuci w NYC.

PS. Zanzibar powoli staje się passe – gęstnieją negatywne komentarze, rośnie ironia i złośliwe docinki. Kąśliwe uwagi sięgają matematyki i zliczają mikrony tkanki tłuszczowej zalegających na peryferiach cyfrowego zoomu, porównując je z bardziej zdolnymi influencarkami i fotoszopistami. Jak każdy Narcyz - sprawdzałem - nie mam żadnych szans... Zostaje się upić, albo podjąć inne, równie naganne praktyki.

2 komentarze:

  1. Chyba pisany nam alkoholizm, bo coraz więcej jest powodów, by się upić lub choćby napić...

    OdpowiedzUsuń