Słońce usiłuje
poskromić niesforne chmury, które kłębią się, burzą, granatowią srogimi marsami
i wcale nie chcą pęknąć. Ptaki, w obliczu konfliktu wolą milczeć, bezpiecznie
pochowane w gniazdach rewidowanych zimnym wiatrem. Drzewa, które nie uległy
euforii i nie uwierzyły w wiosnę sprzed tygodnia, dziś święcą tryumfy i niemal
słychać pośród świstu wiatru złośliwe:
- A nie mówiłem?
Mimochodem
przepływa im między skostniałymi dłońmi to grad, to śnieg, a nawet i deszcz – bez różnicy.
A słońce wciąż
walczy, chwilowo bez efektów, choć forsycje żółte bardziej od świątecznych
kurczaczków. Tak łatwo zwątpić, że to przecież ta sama gwiazda, która latem potrafi wytopić cellulit z zasiedziałych kwarantanną ud, albo ogrzać depresje i inne dolegliwości niedoświetlonych ciał.
Mrok w przyrodzie, ale nie w sercu, przegonić go nie jest łatwo, ale kto powiedział, że ma być łatwo?
OdpowiedzUsuńa kto powiedział, że nie?
UsuńMoże niektórym łatwo...
Usuń