Dzień przyszedł ocierając się o mnie miękkim futrem i
patrząc mi w oczy z nadzieją że w końcu się ruszę. Ptaki przekomarzały się
przekrzykując się nawzajem, ja, z braku lepszych pomysłów, wstałem. Za oknem
lato dostawało właśnie zadyszki. Kobiety, przed wymarszem na front wzorem
rzymskich wojowników założyły podeszwy mocowane sznurówkami do łydek. Co
bardziej zdesperowane odwiesiły już biustonosze gdzieś między kurtki i
poprzestały na czymś zwiewnym i tylko odrobinę prześwitującym. O stringach powiedzieć, że są, to już za wiele powiedzieć, więc zmilczę. Skarpety w
niełasce schną w szufladach, a oczami wyobraźni widzę je leżące jak wędzone
szprotki na tacy. Tekstylia w defensywie. Rośnie zrozumienie dla afrykańskiej
mody, oferującej jako komplet odzieży przepaskę biodrową każdej płci – nawet tym
wciąż niezdefiniowanym. Mijam młodą kobietę, której tatuaż zaczyna się tam,
gdzie kończy uboga spódniczka i nieśmiało podejrzewam, że wytatuowała sobie
wieczyste bikini. Jest to jakieś rozwiązanie na upały, choć mnie akurat napawa
niesmakiem – zniszczyć coś tak pięknego, jak własne ciało? Obrazkiem? Bleee…
Piszesz często o biustach bez biustonoszy ;-)
OdpowiedzUsuńJako ciekawostkę podam, że w Japonii, na szczęście lub niestety w zależności od patrzącego, nawet w największe upały (i przy potwornej wilgotności) panie nie pozbywają się biustonoszy, no chyba, że te zagraniczne nienawykłe do tutejszych zwyczajów lub je ignorujące.
Ja też nie przepadam za tatuażami...
nie poradzę, skoro widuję. klimat sprzyja podobnym widzeniom. porzucaniu garderoby również.
UsuńTo nie był zarzut, tylko obiektywne stwierdzenie faktu :-)
Usuńależ nie obrażam się. to fakt. z dużo większym entuzjazmem patrzę na niewiasty i wydają mi się barwniejsze niż faceci. Może dlatego widzę więcej. Mam nadzieję, że nie jestem zbyt monotonny. a nawet gdyby, to już się raczej nie zmienię.
UsuńCóż, lato jest od odkrywania. Gdy nadejdą chłody, wszystko zakryją.
OdpowiedzUsuńA mnie tatuaż nie przeszkadza, ale byłam świadkiem, gdy lekarz odwracał się z odrazą od tatuażu starszej pani i nie omieszkał powiedzieć coś kąśliwego.
Pozdrawiam
nie widzę żadnego powodu, aby samookaleczenie miało być wartością. sam sobie nie zrobiłbym takiej krzywdy. jeśli ktoś jest masochistą, to trudno - jego wybór. nie musi mi się podobać.
UsuńNo, owszem. Błeee.
OdpowiedzUsuńszkoda, bo ładniutka była... tylko pogryzmolona.
UsuńI to raczej pogryzmolona nieodwracalnie. Nie wiem, co ludzie w tych paskudztwach widzą.
Usuńpośmiertnie można skórę zedrzeć na abażur i to od razu wytrawiony w rozmaite wzroki.
UsuńA ty znowu o cyckach. Oko - rozejrzyj się, może coś ciekawszego się trafi. ;)
OdpowiedzUsuńo rany - nawet popatrzeć nie pozwolą. kiedy one takie ładniutkie... letnie...
UsuńHej. Tyle razy się zastanawiałam nad "Bleee" teraz jestem już za 'stara' na odważne obrazy na ciele, teraz maluję z Jagodzianką na kartkach papieru (Tak sobie wytłumaczyłam) . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmaluj śmiało - nawet flamastrami po brzuchu, jeśli dziecko chce się rozwijać blisko mamy - ale nie kalecz.
UsuńOglądałam w Tv panny młode przymierzające białe suknie, jedna z nich wglądała dziwnie. Wybrała suknię z gołymi ramionami, a całe ciało wyzierające spod sukni ubarwione było kolorowymi tatuażami, co do milimetra...
OdpowiedzUsuńramka z sukienki... a obrazek w środku. trudno mi doszukać się w czymś takim piękna.
UsuńNie lubię tatuaży, może i wzory ładne, ale jak pomyślę, że trzeba będzie na ów malunek spoglądać do końca życia....
OdpowiedzUsuńPrzecież to się może znudzić i co wtedy? Malutki jeszcze można usunąć, ale rozległy?
wieczne ubranie. ma prawo się przejeść, wypłowieć, nie trafić w chwilowy nastrój.
Usuń