Po niebie toczą
się chmury - brudne, zużyte, może nawet wytarte o buty tych, co ponad ziemią
stąpają. Tu i ówdzie łyskają łachy pozłoty i nie wiem, czy słońcu zawdzięczać
wytrwałość, czy to klamry na oficerkach tytanów błyszczą niesczezłym złotem. Na chodnikach wilgoć wytłukła
ostre krawędzie kredowych wyznań. Rozmyła je do nieczytelności, do dzieł,
które tylko niezwykle zdeprawowany krytyk gotów opisać w słowach, podnoszących nicość
do gwiazd pierwszej wielkości. Dogania mnie śmiech krótki, poszarpany zimnym wiatrem, smyczą
zbyt mizerną, by wiosna odważyła się nadejść. Zimowe kurtki na grzbietach starszych pań
nie muszą być aksjomatem, świadczącym o trwającej zimie. Nie muszą, do czasu,
gdy wiatr szepnie odsłoniętym szyjom:
- Czyżby?
W tym obrazku jest wszystko Twoje najlepsze( w pisaniu oczywista).
OdpowiedzUsuńjotka
krótki, ledwie podejrzany. miło mi, że znalazłaś coś dla siebie.
Usuń"Po niebie toczą się chmury - brudne, zużyte, może nawet wytarte o buty tych, co ponad ziemią stąpają" - hmm petarda.
OdpowiedzUsuńwystarczy podnieść wzrok ponad cywilizację - tam dzieją się cuda, prawda się dzieje, nieskończoność i codzienność naraz!
UsuńSamo sedno - w samo południe... A ja, jak ta sroka, reaguję na błyskotki :)
OdpowiedzUsuńsrok koło mnie dostatek. trudno się opędzić.
Usuń