Pożądanie pociągnęło myśli w zakazane rewiry. W otchłań
przepoconej bielizny, skąd nie wraca się dziewicą. Węch zwietrzył pozorny wstyd,
zawstydzając szczerością:
– Bywałeś tam nieraz, więc o-co-chodzi?. Baw się samowystarczalnością,
albo znajdź wzajemność!
Kryguję się, nieco spętany kanonami, gdy podświadomość
szepce:
- Cuchniesz samcem tak, że jeśli znajdziesz… Wolę słowo jeśli,
niż kiedy, bo kiedy, niesie ładunek wielkich nadziei. Jednak Napoleon pozwolił sobie napisać:
- Przyjeżdżam, unikaj kąpieli Niewiasto. Pragnę dojrzałej
prawdy!
I zwlekał z konsumpcją, żeby doznać intensywności,
przekraczającej subtelność chociaż o siedem gór i mórz. Pragnął – wiecznym dzieckiem
będąc tego, co poza zasięgiem doktryn – instynktów, zagnieżdżonych w nieskrępowanych
fantazjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz