Ostrzygłem wierzby z wiosennej pochopności. Długie,
poddające się dłoniom twórców witki, zebrałem w kiść, jak bukiet polnych
kwiatów. Strzygłem, zbierając kłosy, a dłoń zbyt mała, by udźwignąć żebrała o
wsparcie.
- Jak mam pomóc, kiedy w jednej sekator, a w drugiej
urobek? Wszak więcej rąk nie mam. Nie jestem mątwą, czy skolopendrą!
Żadne kąkole, żadne maki, nie roiły w sobie takich
nadziei, gdy dźwigałem ku ojcowiźnie ciężar wczesnych wici. Opowiadałem im o cieple domu, o czułości, jaką zostaną otoczone, troską poidła je kusiłem, ale one…
wciąż stękały niewolę. Słodką, lecz bezduszną. Wolną od nieprzychylnych wiatrów
od przymrozków, lecz przecież niewolę.
Bazie najpiękniejsze w naturze...
OdpowiedzUsuńszczęśliwie wierzby lubią cięcie.
UsuńBazie są bardzo zdrowe kiedyś o tym pisałam i piękne i na drugie imię mają Wiosna
OdpowiedzUsuńja ich nie jem, tylko patrzę, bo są piękne.
Usuń