środa, 24 marca 2021

Przechylam.

 

Rowy, wyschnięte po bezśnieżnej zimie… A ja… właśnie ukradłem „małpkę” spirytusu! Tam, gdzie kamery potrafią zajrzeć kobietom pod bieliznę przesiąkniętą okresem, żelazem, uruchomiającym elektroniczne zabezpieczenia.

 

Wsunąłem flaszeczkę za pazuchę śmierdzącej kufajki, w rozporek, gdzie… wstyd się przyznać – zimą nie zdarza mi się kąpać, bo strumienie zamarzają, a jeśli nie, to musiałbym poszukiwać własnej męskości pół dnia. Miałbym sikać, oszukując dłonie?

 

- Upić się, zapomnieć! – Myśl elektryzuje mnie, pamiętając minione retrospekcje. Spirytus saute powala mnie na ziemię i natychmiastowa reinkarnacja na OIOM-ie, stanowi absolutne minimum!

 

- Pić! - Desperacko sikam do znalezionej, plastikowej butelki, żeby ochrzcić ambrozję!

 

Łaskawie nikt nie widzi!

4 komentarze:

  1. Czyzby takie morsowanie na ostro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej ekstremalny alkoholizm, który nie daje rady z ideałem i musi go rozcieńczyć, choćby niecnie.

      Usuń
  2. Brutalnie, a jednak coś jest w tym co zatrzymuje, a może nawet wzrusza... Brutalnie wzrusza. Dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siła nałogu. bezwzględność w dążeniu do celu. może to?

      Usuń