Stado srok debatowało
zuchwale wprost na chodniku i chyba nie podobało się im, że zakłócam zebranie
swoim absurdalnym niezrozumieniem powagi spraw. Przemknąłem zawstydzony i nawet
„przepraszam” nie udało mi się wystękać w sroczym języku. Głupio
usprawiedliwiam się, że mój antytalent do języków w pewnej mierze mnie
usprawiedliwia, ale to tylko austriackie gadanie. Dziewczęta coraz odważniej
demonstrują blade, pozimowe kostki. Spódniczki, obowiązkowo wsunięte na czarne
rajstopy powoli stają się wystarczająco krótkie, by właścicielki mogły chwalić
się zdrowymi mięśniami ud, co jest godne zazdrości po długich miesiącach przymusowej
bezczynności. Kos z poziomu trawnika pogwizduje zachwycająco, ale na wszelki
wypadek kryje się za pień drzewa, forsycje testują odporność otoczenia na słoneczną
barwę, narcyzy rozsypały się po trawnikach cytrynową żółcią, której daleko do
intensywności krokusów. Niebo budzi się godzinę później, ale wciąż pachnie
nadziejami na błękit i wiatr wyczesujący z włosów zapodziane, niekoniecznie
przyjazne sny. Psy żebrzą o jeszcze i zapierają się łapkami, żeby zostać, nie
wracać, pozwolić sobie na wagary, jakich zima brakowało. Wciąż potrafię się
uśmiechać, a to znakomita nowina.
Chciałabym wyczesać z włosów przyjazny sen. Zadowolę się samym żółtym :-)
OdpowiedzUsuńżółtko - też białko, tylko ma więcej białka niż białko...
Usuńtakie skojarzenie, pobrane z nie-wiadomo-kąd.
Zauważam, że pandemia nawet na psy ma wpływ, bo coś widuję ostatnio psy siedzące raczej na chodnikach, rozleniwione , pewnie z właścicieli biorą przykład...
OdpowiedzUsuńtak mawiają, że pies upodabnia się do właściciela - i odwrotnie. może dominuje ten z umysłów, który posiada predyspozycje przywódcze?
Usuń