Starych dobrych
nieznajomych gdzieś wywiało i nawet pies spłowiały tej zimy nie raczył pokiwać
ogonem, że rozpoznaje i dobrego dnia życzy. Nie raczył, bo go nie było. Szpaki
pogwizdują, ale czym się zachwycają, to nie wiem. Bo przecież nie tym panem, co
zaparkował samochód pieszym na złość. Krzewom zupełnie już się znudziła zimowa
szata i przymierzają bardziej płoche sukienki, odważniejsze w barwie, lecz
delikatne tak, że trzeba wzrok wytężyć by dostrzec. Śpią ci, którym dane spać,
wstają inni, którym pisana poranna aktywność. Gołębie patrolują krużganki i
blanki dachów, czujnie gruchając, ilekroć w zasięgu wzroku znajdzie się
człowiek, pies, lub sucha bułka. Z parapetów zalotnie zerkają orchidee tak obce
tutejszemu klimatowi i bezbronne wobec zimy, że tylko troska zachwyconych nimi
posiadaczek pozwala im przetrwać. Ale o owocowaniu mowy nie ma absolutnie – one
rodzą cokolwiek poza ulotnością westchnień estetycznych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz