Przenikam szkło, betonowe ściany. Zachłannie wysysam nieskromne
myśli uwięzione w twojej głowie. Nie wiesz jeszcze, że zalągłem się w duszy,
jak wirus, pasożyt tuczący się nieświadomością żywiciela, albo złodziej, który niepostrzeżenie
podmienił obraz w muzeum, upajając zmysły oryginałem, doznania przyprawiając pikanterią
złośliwości, że pozostali będą delektować się ersatzem…
Jestem wredny, okradam twoją intymność, konsumuję niewysławialną
szczerość, wszystko, co skrupulatnie ukrywasz przed zewnętrzem. Lecz już jestem
w tobie. Podły, okrutny i bezwzględny. I… pragnę żyć. Muszę jeść! Marzę
nadzieje na jutro. Jakiekolwiek!
Bynajmniej nie jestem gorszy od Ciebie. Gdybyś umiała
– robiłabyś to samo! Szukam sponsora mojego apetytu, miłości, spełnienia – jak
ty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz