Chciałem
skłamać, że potrafię, ale łgarstwo nie zmieściło się w gardle. Każdy, kto zechce
zaczepić mnie wzrokiem, widzi bezapelacyjnie, że wcale nie! Nie umiem żyć. Usiłuję.
Nerwowo, spazmatycznie, ekstrawagancko. Szamocę się pośród pozorów. Płaczę nad
minionym, utraconym bezpowrotnie, pomimo wysiłku. Innym razem winszuję sobie
lenistwa, które uchroniło mnie przed przebiegłością zewnętrza. Złośliwego,
czyhającego na dowolnie mizerną ekspresję. Wyciągam dłonie, bo może tam… znajdę
balsam, który ukoi niepokoje…
Nawet
tego nie potrafię. Steruję, niczym Odys we mgle – byle do przodu! Co dalej? Dopiero
się okaże.
Dlaczego
jest tak, że złote runo osiągnąć mogą tylko pomazańcy, dodatkowo namaszczeni
przychylnością losu? A ja?
Zapewniam Cię że nie Ty jeden tak masz....
OdpowiedzUsuńAle to pewnie nie będzie dla Ciebie pocieszeniem...
brak powodzenia innych kompletnie nie pociesza.
UsuńCzy ktoś umie żyć? Całe życie się uczymy. A na koniec i tak oceny są różne...
OdpowiedzUsuńjak w szkole... ciekawe, czy zdolni trafiają na wyższe uczelnie.
Usuń