Sprzedałem ideały, żeby nakarmić dzieci. Szydziłeś z
mojej uległości, jednocześnie żądając pełni oddania. Klękałem przed tobą, pokornie
otwierając usta… Naprawdę hojnie płaciłeś spolegliwym.
Zawsze bolało, gdy rozchylałem pośladki, kiedy zrealizowałeś
najdziksze perwersje. Nikomu się nie przyznam. Nocą, nim wilki zawyją, spowiadam
się księżycowi, papierosem oszałamiając pogardę dla własnej słabości,
wymyślając nieprawdopodobne uzasadnienia.
Każdego dnia deprawujesz mnie z premedytacją. Piętnujesz
zgniłym kaprysem, który każdorazowo odchorowuję; pożeram własne jelita, nim doznasz
spełnienia.
- Jesteś kurwą! - Powiedziałeś, w pijanym widzie prostytuując
mnie, nim uiścisz należność.
Cynicznie fruną banknoty, gdy wiążesz sznurowadła
rodem z Saville Road i rzucasz beztrosko:
- Do następnego malutki!
Sprzedajność z usprawiedliwieniem? Dorosłe dzieci mogą nie wybaczyć procederu...
OdpowiedzUsuńmłodość hojnie feruje wyroki. dopóki sama nie musi sprostać rzeczywistości.
Usuń