Śnieg rozbija się o chodniki równie łatwo, jak surowe jajka. I wilgocią nasiąkają betony, asfalty, czy trawniki ucywilizowane tak, że więcej w nich ziemi, niż zeszłorocznych źdźbeł. Mazurek, może wróbel, tak się spieszył, by osiedlić się w śpiącym żywopłocie, że niemal między moimi nogami szukał najkrótszej drogi ku przeznaczeniu. Szczęśliwie minęliśmy się i każdy swój chleb teraz podjada. A śnieg wciąż z nieba kruszy się, a tak wątły, że nawet wiatr nie chce go zmotłoszyć, skołtunić, powstrzymać przed samobójstwem. Zbiorowym, bo przecież pada i pada, a okruchów więcej, niż szpaków nad sadem pełnym dojrzałych wiśni. Pani na rolkach, choć niezbyt wprawna w jeździe, to przecież flirtuje z tym, któremu idzie zdecydowanie lepiej. Być może układają puzzle własnych słabości, by wspólnie stworzyć obraz? I nieważne, że ona ma sylwetkę omijaną skwapliwie przez „urodziwe czasopisma” a on – cóż mógłby być „bardziejszym” bez trudu – znaczy bez trudu dla wyobraźni, bo przecież nie dla niej…
Gdzieś pod płotem zapodziały się zabawkowe pieski, a ich Wyprowadzacz czekać musi, żeby świt dotknął zauważeniem głęboki cień pod zarośniętym winem płotem, by je odnaleźć. Gwiżdże, jednak w tym działaniu nie słychać nadziei. Ot – pozorne działania na stabilnym froncie. Wszak do końca papierosa jeszcze została chwila. Nie nerwowo, każdy zdąży. Poza szczelnie zasuniętymi roletami trwa niebyt. Sen któremu koniec rychły wieszczy zegar, mimo, że wskazówki opadają mu, niczym ręce zawiedzionego drwala, kiedy robota ponad siły.
Wymyślam kota, ocierającego się o rant komina. Komin dymi, sapie,
poci się i wypuszcza parę wprost w niebo, krztusząc się i dławiąc, żeby uzupełnić
ławicę chmur kolekcją sztucznych baranków kto wie, czy nie hojniej obdarzonych
od tych, którym makijaż robiła natura. Mama odprowadza dziecko do codzienności starszy pan zachłystuje się tytoniem uchylając ledwie okna, by poza żaluzjami.... ech! zapewne znowu nadinterpretowuję, jednak papieros PO - smakuje najbardziej. Skąd wiem? Paliłem, i zdarzało się że PO... Czy to już bezwstyd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz