Dzień, od bladego świtu chyba
dokądś się spieszył, bo wstał wcześniej niż zwykle – tak wcześnie, że szron na
samochodowych szybach trzeba było skrobać przed podróżą. Może kos go obudził
nową kompozycją, którą pisał bezsenną nocą i teraz trenował bez końca. Na niebie zapłonęły obłoki. I błękit
nie był jedynie marzeniem, a wreszcie faktem. Szpaki starały się rozkołysać wierzchołek
brzozy, wciąż tej samej, czyli ćwiczą zbiorową wytrwałość i kiedyś niechybnie ją przewrócą.
Wilgoć karmi jałowce, brzemienne forsycje kiwają do siebie głowami, że jeszcze
nie termin, ale dobrze jest być gotowym, bo lada dzień – rozwiązanie! Najwyraźniej wiosna przegryzła się już przez zimowe chłody i rozpanoszy się, gdy tylko okrzepnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz