Od początków pamięci uczyłem własne
ciało języka miłości. Takiej, której się nie oprzesz. Wielokrotnie upadałem
pośród młodzieńczych szyderstw, zbierałem jadowite riposty, a policzki puchły
mi od krwi, gdy nieudana próba kończyła się gniewem pomyłki, której zaofiarowałem
siebie.
Zazdrościłem wszystkim, którzy ów kunszt
wyssali z matczynej piersi i tym, zatopionym w szerokich ramionach ojca
stanowiącego cokół najważniejszej wiedzy o świecie, którą matka mogła otwarcie szeptać
wprost do ucha nieznającego podłości i gierek mających ukryć prawdę robaczywych
myśli.
- Naiwny – szydzili oni i one, a ja
wciąż sądziłem, że to raczej zaleta, niż wada.
- Przyjdź, jeśli pamiętasz jeszcze
znaczenie tego słowa.
Naiwność ma coś z dziecka, nie każda naiwność jest wadą. Często ludzie etykietują tym słowem po to, by wykazać swą wyższość, niż zrozumienie. Ponieważ ja ciągle słyszałam pod swoim adresem, że jestem naiwna, przyzwyczaiłam się, ale długo trwało zanim wypracowałam w sobie przekonanie, że to zaleta i że moja naiwność wcale nie jest taka, jaką chcą ją wiedzieć ludzie. A już na pewno nie ma nic wspólnego z głupotą, bo właśnie z nią ludzie często utożsamiają naiwność. Wolę się naiwnie zdziwić, niż prostacko pomylić.
OdpowiedzUsuńa dziecko ma uczucia wypisane nie tylko na twarzy, ale całym sobą potrafi się wyrażać.
Usuńczyli dobrze być dzieckiem.
W zasadzie podpisuję się pod tym, co napisała Jaskółka.
OdpowiedzUsuńja podpiszę się nawet bezzasadnie.
UsuńSowa Mądra Głowa powiedziałby "nawlekaj nie czekaj". A ja... życzę doczekania.
OdpowiedzUsuńkażdemu.
Usuń