Była roztrzepana, bo chyba nie robiła tego z premedytacją.
Przychodząc do mnie, za każdym razem przyczepiała pieprzyk w innym miejscu. Dziwiła
się, że mam kłopot z rozpoznaniem jej twarzy, co mnie peszyło. Najszybciej jak
mogłem przewieszałem detal tam, gdzie go zapamiętałem.
Udawała zawstydzoną moją fanaberią, a może dotyk
sprawiał, że budziła się w niej gorąca krew. Kokieteryjnie proponowała, że się
rozbierze, abym bez pośpiechu znalazł doskonałe miejsce dla tego ruchliwego drobiazgu.
Z trwogą odmawiałem. Bałem się, że pieprzyk stanowi ledwie
czubek góry, a nagość obnaży większą liczbę elementów ruchomych, poutykanych ekstrawagancko,
daleko od przewidywalnej lokalizacji. Nigdy nie byłem amatorem puzzli.
I znowu uniki. A należało spróbować, układania puzzli zresztą też:)
OdpowiedzUsuńwolno chyba nie przepadać za niektórymi zabawkami?
UsuńOczywiście że wolno, ale puzzle w innym zestawie mogą być interesujące, a Ty nawet nie spróbowałeś.
UsuńJa nie lubię puzzli, jednak "nowość" puzzlowa to co innego.
cóż... jak mawiał poeta - lepsze jest wrogiem dobrego. nie wszystko,, co się zobaczy trzeba mieć/pożądać/pragnąć wyłączności. czasami wystarczy cieszyć się samym faktem istnienia.
UsuńZa układaniem puzzli tez nie przepadam...
OdpowiedzUsuńciężka robota.
UsuńMam dużo pieprzyków. I wszystkie prawdziwe. Ba. I ciągle nowe przybywają... Do puzzli serca nie mam.
OdpowiedzUsuńszczęśliwie masz też kogoś, kto je chętnie policzy, gdy Jagodzianka zaśnie.
Usuń