czwartek, 12 sierpnia 2021

Małe widzenia w niewielkim świecie.

 

Kiedy niebo pożółkło na widnokręgu i w końcu obudziły się wróble, by bez gniazdowania, kokoszenia, zdecydowały się ulecieć w szeroki świat, na odchodne roztrzepotały gąszcze tui tak, że co mniej przezorne pająki i inna drobnica poleciały na łeb, na szyję, ku ziemi, na której już wczoraj dzieci namalowały labirynt, z jakiego nie wyszedłby żaden śmiałek, a Minotaur zdechłby z głodu i rozpaczy. Rudopióry kot pobudzony ich przekrzykiwaniem penetrował podcienie zjeżdżalni, kryjąc się za węgłem piaskownicy, by wyćwiczyć zmysły.

 

Pani, o łydkach pokąsanych symetrycznie zastanawia. Skąd, na grzbietach niemałych mięśni ślady układające się w równoboczne trójkąty? Grzechotnik zmutowany, podlegający dziwacznej anomalii, każącej mu uzbroić się w trzy kolce jadowe? Dziecię wędrowało do pracy, ciągnąć na sznurku samochodzik terkoczący beztrosko, choć ludzie dopiero na drugi bok się obracają, by dokończyć sny, jakie zapomną ziewając i wdychając aromat kawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz