Bombardowałem drzwi plagą niepohamowanych
namiętności, lecz uciekłaś oknem, bo nie umiałaś otwarcie powiedzieć NIE. Udawałaś, że nie spałaś we własnym łóżku, które znać mogło tylko wstydliwe
uniesienia, bo twój ojciec niczym wieczna lampka pilnował, byś przy obcych kolana
miała zawsze spięte, niczym kłosy szczypioru gumką.
Uciekłaś wskroś żyta, dziś niższego niż za naszych
dziadów, więc ledwie skraj halki ubarwiłaś rosą. Uciekłaś do brzózek, których
unikali nawet wiejscy osiłkowie, bo tam klątwa i przestrogi po pradziadach
kazały na paluszkach i ino w środku dnia. Dyszałaś potem, niczym rydz pośród
lipcowego skwaru, choć noc niespełniona nadeszła, a księżyc kosił co zuchwalsze
fatamorgany.
Niczym wiersz prozą odebrałam, cudny melodyjnie i kolorowy:-)
OdpowiedzUsuńnie pierwszy raz słucham, że moja proza, to poezja, tylko prozą. ktoś uwikłany w panujący nam niemiłosiernie system wartości usiłował połączyć w jedno prozę z poezją i wymyślił prozę poetycką - czekam na poezję prozaiczną.
Usuńw kwestii płci - współczesność jest równie pomysłowa i choć Bóg nie wymyślił więcej niż dwie propozycje dla ludzkości, to ona sama wymyśliła już ich z pięć więcej! może zajęło to jej więcej niż dzień, ale - gdzież robakom równać do rekordów boskich? boję się, że moje oczy nie nadążają za modą/rozmaitością, czy możliwościami, jakie stwarza nam współczesny słowotok.