Mała dziewczynka
podskakiwała z radości, widząc wschodzące słońce. Rozśmieszyła tym nie tylko robiącą
jej zdjęcia mamę, ale wszystkich, którym dane było cieszyć się tym widokiem.
Potem, było już gorzej, skoro widząc od zaplecza człowieka z gumką we włosach,
z kolczykami, pierścieniami i bransoletami – nie potrafiłem wiarygodnie określić
płci. Cieszyłem wzrok rozbuchaną higieną młodych łabędzi przewracających się na
płyciźnie na grzbiet i merdających łapami w powietrzu, podglądałem czaplę
polująca na wczesny obiad. Widziałem czarno odzianych młodzieńców raczących się
czarno opakowanym piwem w ciemnym cieniu rozłożystego klonu. A dopiero zbliża
się czas, w którym fruczak gołąbek przyfrunie, żeby skosztować balkonowych
kwiatów. Mam nadzieję, że znów się pojawi, bo pogoda zachęca do konsumpcji
aromatu bardzo dojrzałego kwiecia.
Po twoich tekstach to i gołębie można polubić...
OdpowiedzUsuńsą smaczne - byle je dobrze przyprawić. a i w rosole sprawują się znakomicie.
Usuń