piątek, 6 sierpnia 2021

Nie dziś, proszę.

 

Mój hiperwentylowany laptop potrzebował kwadransa, żeby zdobyć się na odpowiedź składającą się z czterdziestu ledwie przycisków klawiszowych.

 

Otwieram program tekstowy, który uwodzi mnie już długie minuty, a kiedy zapisuję, dziewiczą stronę i weryfikuję jej wagę – uzyskuję wynik na poziomie 35 kilo informacji. Uff. Oczyma wyobraźni widzę jamnika na czerwonym dywanie jak tańczy „taniec szkieletów” modląc się po cichu, by zdążyć zbiec ze sceny, nim zemdleje z głodu.

 

Usiłuję  zwiedzić dowolny portal świadczący usługi informacyjne, a ten „odświeża się” w tempie, w jakim oddycha życie niepoczęte. Oczywiście - nie pytając mnie, czy pięć minut, to krytyczne dla mnie opóźnienie, powodujące choroby płuc, przemoc domową, albo inne, bliżej nie sprecyzowane dolegliwości długofalowe. Gdyby zapytał, czy zupa nie była zbyt słona...

 

Nic już nie rozumiem. Wciąż szybsze dyski, pamięci, procesy, ludzka wyobraźnia, sprawiająca, że świat jest już przykusy dla naszych możliwowości, a każdy nowy system operacyjny zajmuje ze trzy DVD więcej, aktualizując się niemal co noc, a jeśliby mu pozwolić, to w ogóle nic by nie robił, tylko się aktualizował i zajmował samym sobą. Mam podobne mniemanie dotyczące administracji. Im również nie trzeba już odzewu, czy petentów. Radzą sobie doskonale bez podobnych, zgrozę i obrzydzenie budzących paszkwili, czy informacji zewnętrznych, pozasystemowych.

 

Usiłuję cokolwiek przeczytać, więc ad-blockiem zabezpieczam się przed potopem ofert, akcji, promocji, reklamy rozsiewczej i dedykowanej, innych gówien definiowanych, jako to, co szanujący się użytkownik mieć powinien na podstawie zebranych w obliczu mojej nieświadomości danych. Usiłuję, ale nie wiedzie mi się, więc dostaję komunikaty, że dla własnego dobra powinienem zgodzić się na miliard reklam, by przeczytać, że jakaś pani na Zanzibarze odziała się skromniej od tubylców, ale w jej przypadku jest to sensacją dnia, podczas gdy pozostałe (nawet piękniejsze, lecz anonimowe) swobodnie mogą pozwalać sobie na znacznie więcej.

 

Więc nie – nie zgadzam się na szantaż i wymogi, abym przebrnął przez siedemnaście reklam dotyczących miesiączki, czy infekcji intymnych, żeby przeczytać szokujące wieści, że jakaś pani, której nie rozpoznaję zmieniła szampon do włosów! na diabła mi piwo, które zamiast zawierać alkohol, zawiera sok z pędów bambusa, kwiat lotu, a może nawet nasienie cannabisa.

 

Zerkam na oficjalne (ponoć) doniesienia z frontu, a tu kolejna niespodzianka – jeśli chcę się dowiedzieć, że rząd oficjalnie oszacował pandemiczny paroksyzm na poziomie setki zarażonych i trzech ofiar – muszę najpierw wysłuchać treści sponsorowanych, żeby mieć świadomość, że czarna pasta wybiela zęby, a piwo zeroprocentowe jest lepszym, od bobofruta i mogę własnemu dziecku kupić za pół ceny pięć razy tyle płynów ustrojowych umożliwiających fizjologiczną wymianę zużytych ba(k)terii.

 

Przy okazji ciekawostka – skoro w dwa lata toksycznej obecności najbardziej jadowitego wirusa na świecie w czterdziestomilionowym kraju zmarło zaledwie 75 tys. obywateli zgodnie z obowiązującą wykładnią podaną przez GUS i WP, to statystycznie dziennie umiera dziesięciu patriotów, podczas gdy na choroby układu krążenia 370 a na raka 260. Dlaczego tyle uwagi poświęcamy marginesowi, zamiast zająć się naprawdę poważnymi problemami? Dlaczego od kilkudziesięciu lat NIKOMU nie udało się wymyślić rozwiązania, skoro przeciwko nowemu, nieznanemu dotąd wirusowi aż sześć, czy więcej niezależnych korporacji błyskawicznie znalazło odtrutkę rekomendowaną przez WHO, które działa, korzystając z danin sponsorskich? Może jestem agnostykiem, ale na gruźlicę, odrę, czy ospę – szczepiony byłem ledwie raz i wystarczyło na całe życie, a tu zaawansowane technologicznie firmy zrzekają się odpowiedzialności i pazernie krzyczą o dawkach „przypominających” po dwukrotnym szczepieniu, gdy pojedyncze kosztuje około 250 złotych w produkcji. Po przemnożeniu przez miliardy ludzkości – kwota staje się niewysławialna. Można kupić sumienie Boga, a co dopiero rządy zaściankowych, zapomnianych państewek. (udało mi się przeczytać, że testy, które trzeba „interpretować, bo odczyt nie jest jednoznaczny”, kosztują po pięć stówek. A testy ciążowe, dające minimum 97% pewności kosztują parę złotych).

 

        Wściekam się z niezrozumienia. I nie mam sił dalej tego ciągnąć, choć ledwie wczoraj czytałem, że Wyspiarze mają żal do Unii, że po anglosaskiej ucieczce nie zamierza hołubić tych barbarzyńców, których zachłanność (między innymi) pogrążyła świat w mrokach niewolnictwa, sankcjonowanego piractwa i zachłanności, przy której indyki byłyby idealną kulą ozdobioną dziobem, pazurkami i zanikającymi skrzydłami – na gorąco wpada mi do głowy myśl, że aniołom nieużywane skrzydła też wyliniały i dlatego świat ogarnęło bezkrólewie godności, szacunku i rodzinnych wartości. Nikt nie jest ideałem, ale granice wciąż sięgają dalej, niż rozum. Bruksela jest tak oderwana od świata, że proponuje rozwiązania rodem z „Folwarku zwierzęcego”, „Matrixa” i tego, czego nie zdążyłem poczytać/obejrzeć. Wierzyłem, że ludzi stać na to! Że przerosną moją wątłą, niezbyt lotną wyobraźnię!

 

Zasypiam w gorączce imaginacji – po kiego czorta rządom, producentom i wszystkim poza mną niezbędna jest kamera w MOIM PRYWATNYM laptopie, za który płacę pięć razy opodatkowanym pieniądzem?

 

Kłamię! Nie zasypiam, bo trwoga powoduje, że po udach cieknie mi wrzący strumień moczu. A co będzie, kiedy z polecenia wybranych demokratycznie przedstawicieli, wynagradzanych z zakulisowych środków prywatnych funduszy korumpujących władze będę musiał zawiesić kamerę nad łożem, w którym począć chciałbym dziecię, które nie będzie BRAJANKIEM, czy DŻEJSIKĄ?

 

Źle mi. Z tym, tamtym, czy owamtym. Jestem dziś nieprzysiadalny.

17 komentarzy:

  1. Oj uzbierało się uczuć wszelakich, może ulży, gdy w świat wyfruną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pytań nie brakuje, kiedy poczyta się wiadomości.

      Usuń
  2. Witaj, Oko.

    "Chłód i przestrzeń – znajduję się w środku. Wybieram
    urojenia, wdycham zużyte powietrze. Zimno. Tutaj jestem
    dodatkiem stąd – dotąd. Kontury załamań wskazują kąt,
    pod jakim gromadzi się noc. Z przodu rozrzedzony zmierzch,
    zaburzenie błędnika. Na krawędziach coś trzeszczy. Wciąż
    będą istnieć przewidzenia utkane na miarę drżących kolan,
    niepewnych kroków. Spełni się akt woli, jako orientacja
    sprzężeń zwrotnych, środków zaradczych i owadobójczych."
    ("Deja vu." - Ł. Dudzińska)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakżeż to prawdziwe do bólu, większość by się pod tym podpisała. Więc dlaczego ta większość tak daje się ogłupić i osaczyć! Kupą obywatele, w kupie siła. Więc ja pozwolę sobie, jeśli się zgodzisz, zamieścić u siebie link do Twojego posta. Mały kamyczek rodzi lawinę. A może by to opublikować w jakichś mediach społecznościowych, wiem, że to też ogłupiacze ale próbować dotrzeć do ludziów trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę bardzo. nic nie stoi na przeszkodzie.

      Usuń
  4. Jak mistrz Młynarski śpiewał: róbmy swoje.
    Trzeba znależć jakiś swój własny mikrokosmos, bo makrokosmos jest zabójczy.
    Ja coraz częściej się zastanawiam czy jeszcze rozumiem ten świat i coraz częściej chcę uciec, ale z przerażeniem zdaję sobie sprawę, że nie ma gdzie.
    Jak u Pellegriny, mój mikro świat chyba już nie jest MÓJ. 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko te przysłowiowe Bieszczady nie pomieszczą wszystkich chcących uciec.

      Usuń
  5. Tak, większość rozumnych by się pod tym podpisała. Dodałam rozumnych do twierdzenie Pelligriny, bo tak uważam. I nie uważam, że większość (rozumnych) daje się ogłupiać. Bezrozumnym to się podoba- reklamy, nawijanie, zaciemnianie, zachłanność- kiedyś nazywano to "apetytem na życie", teraz jest to głupi owczy pęd, by się nachapać, itp. To jest cool, bo "dzieje się".
    Rozumny jeszcze ciągle preferuje "być", podczas gdy bezrozumny "mieć".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ktoś powiedział - myślę, więc jestem. ale w Matrixie - ciężko się myśli. może jestem upośledzony i coś mi się wydaje? dziękuję za komentarz, a jeszcze bardziej, za obecność i zauważenie. nie każdy malkontent jest degeneratem.

      Usuń
    2. ale też nie każda Jaskółka potrafi uczynić wiosnę. hę? prowokacja i zaproszenie do gawędy. mogę? chcę!

      Usuń
    3. więc "odśmiecham się" niemal analogowo.

      Usuń
  6. "Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie.
    To już chyba żadna tajemnica iż “wyższe władze polityczne” chcą manipulować
    naiwnym społeczeństwem, oszukiwać i mamić ludzi, a uśpieni i zaślepieni ludzie, poddają się wszystkiemu co usłyszą w popapranych mediach. 10 sposobów oszukiwania społeczeństwa:
    - ODWRÓĆ UWAGĘ
    -STWÓRZ PROBLEMY, PO CZYM ZAPROPONUJ ROZWIĄZANIE
    -STOPNIUJ ZMIANY
    -ODWLEKAJ ZMIANY
    -MÓW DO SPOŁECZEŃSTWA JAK DO MAŁEGO DZIECKA
    -SKUP SIĘ NA EMOCJACH, NIE NA REFLEKSJI
    -UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI
    -UTWIERDŹ SPOŁECZEŃSTWO W PRZEKONANIU, ŻE DOBRZE JEST BYĆ PRZECIĘTNYM
    -ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY
    - POZNAJ LUDZI LEPIEJ NIŻ ONI SAMYCH SIEBIE"
    - Noam Chomsky

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam serdecznie 🌼 🌻 🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za przepis.
      ale ja wolałbym zdjąć buty i poszwendać się boso po trawie.

      Usuń