Gonili mnie! Nagonka rozpostarła ramiona niczym
wachlarz bez kręgosłupa i szła za mną tyralierą, bynajmniej nie ukrywając
zamiarów. Nagie samce, ociekające pianą wściekłości, że zamiast potulnie wypiąć
pośladki czekając na nieuchronność – ośmieliłem się uciec w noc.
Stado wściekłych szerszeni z żądłami prąci sterczących
spod porośniętych sierścią brzuchów sapało, wyło, węszyło, poszukując pośród
rozmywających się konturów i zapachów nawilgłych zmierzchem. Mnie szukali.
Nikogo więcej. Moje dziewictwo, z którym zamierzali rozprawić się raz na zawsze
kusiło do obłędu.
Ze strachu popuściłem, lecz to jedynie rozzuchwaliło
stado. Nie sądziłem, że aż pachnie im dziewictwo. Gdy mnie dopadli, gwałcili
nawet moje przerażenie. Po świt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz