Kompletnie nie trafia w moją sieć neuronów usiłowanie
nadawania starych nazw nowym zjawiskom. Dla przykładu – kotlet sojowy – albo kotlet,
albo sojowy, bo jedno z drugim jakoś ma nie po drodze. Podobnie, jak małżeństwo
gejów, czy lesbijek. Ratunku – małżeństwo to związek kobiety z mężczyzną,
służący założeniu rodziny, prokreacji, wspólnemu wychowywaniu dzieci – a cóż to
za rodzina, gdzie panuje nadmiar mam, czy tatusiów, a nie ma do kompletu
nikogo?
Rzygać mi się chce, gdy słucham bełkotu o tolerancji,
równości i podobnych bzdurach mających uzasadnić abstrakcję. Te wszystkie polemiki
na temat szkodliwości tłuszczu dla ludzi… a ten szkodliwy tłuszcz od wielu
tysięcy lat daje nam energię do działania – nie trawa pożerana z lubością w
wegańskiej restauracji gdzieś w centrum dowolnego CITY. Takie rzeczy żre się
nie z głodu, a z przyczyn zdecydowanie subtelniejszych – moda, podszepty tych,
którzy nie mogą i naciski ze strony rozmaitych mniejszości drących się pod
flagami ochrony czegokolwiek i pod flagami, które rozumie jedynie dźwigający
owo brzemię, bo ci tuż za nim, to już niekoniecznie.
Nie mam nic przeciwko pasztetom, choć nie przepadam.
Ale nazwanie papki zmieszanych warzyw pasztetem, to jawna kpina z definicji i
oszukiwanie nieświadomych. Stek z buraka? Nawet Bóg takich rzeczy nie wymyślił
i pewnie teraz rwie sobie włosy z głowy, widząc dokąd udało się dotrzeć słowom,
gdy pozwolić im na swawole.
Czekam chwili, kiedy drużyna piłkarska stanie się
rodziną i śpiewać będzie harcerskie pieśni przy ognisku, od czasu do czasu
wymykając się chyłkiem w cień niedopowiedzeń, żeby własnym doświadczeniem
sprawdzić, że poczęcie będzie trudniejsze, niż zmiana definicji. A potem, ze
wstydem i piekącym odbytem wróci taki na łono rodziny, by podjąć kolejny trud –
tym razem stając ZA partnerem w tym mozole.
Okropne!
Szczególnie, kiedy coraz więcej definicji trafia na
śmietnik, bo jest prostytuowane, wykorzystywane bez litości. Niechby będąca
ostatnio na topie – szczepionka, nie mająca nawet wspólnych kuzynów z czymś, co
zasługiwało na podobną nazwę. Boję się wspominać o patriotyzmie, czy
dyktaturze, bo na takich śmiałków już czeka karząca ręka sprawiedliwości
ludowej – ślepa bardziej, niż w najśmielszych snach się zdawało Temidzie.
Słucham o Sprawnych Inaczej, Afroamerykanach i Romach,
Jednostkach Panseksualnych, albo Niebinarnych, których lustro oszukuje tak
doskonale, że sami nie wiedzą, czy obudzili się mężczyzną, czy kobietą. Czy
skłonni są wpuścić do łóżka niewiastę, mężczyznę, nikogo, a może wszystkich? A
może wyłącznie tych, którzy cierpią na podobne rozproszenie własnych mniemań na
temat erotycznej aury otaczającej ich nie budzącej złudzeń fizyczności?
Patrzę z niedowierzaniem na eskalację i coraz
śmielsze roszczenia każdej możliwej anomalii, dopominającej się już nie
tolerancji, a szacunku, poparcia i absolutnego pierwszeństwa wszędzie – choćby
tylko za publiczne ogłoszenie własnej niepewności umysłowej, fizycznej, czy
jakiejkolwiek innej – nie odważę się sięgnąć kresu owych anomalii – za wątły
mam umysł. Zbyt prosty, binarny i chłopski. A może właśnie popełniłem coming-out, jak mawiają celebryci w języku drapiącym mnie w gardło?
Najpierw napisałam duży komentarz, ale doszłam do wniosku, że mocno przekonanego nie ma co przekonywać.
OdpowiedzUsuńChcę tylko by człowiek widział człowieka w człowieku. Człowieka o takich samych prawach, marzeniach, pragnieniach jakie ma on.
I czasem chciałabym, by ten człowiek, który nie widzi człowieka w drugim człowieku, został postawiony w miejsce tego odczłowieczonego przez niego. By poznał te upokorzenia, trudności, ograniczenia, szykany i zło które go spotyka.
Ciekawa jestem czy wtedy byłby tak radykalny dla inności.
Zdążyłam poznać Twoje poglądy- teraz ćwiczę w sobie tolerancje:)
Osa Cię użądliła, że taki post powstał?
żadna osa. zdaję sobie sprawę, że jest margines, odnajdujący się w innych konfiguracjach, czy potrzebach. irytuje mnie usiłowanie rozciągnięcia prostych definicji tak, by przestały nim być i żeby pozostałym zawrócić w głowie i posiać niepewność. to tak, jak z papierosami - jakie?- LM, a jakie? - niebieskie, a jakie? - długie, a jakie? - cienkie, a po kolejnym jakie człowiek rzuca palenie, bo zapomniał juz, co chciał kupić. nie mam nic przeciw mniejszości, ale nie widzę powodu, do zaburzania prostych, zrozumiałych definicji - koło tez ktoś wymyślił kiedyś i nie nazywał go Bogiem, czy śniadaniem. i za dziełem poszło słowo.
UsuńUsuń
Skoro etykieta - opowiadania - to wnoszę , że z prowokacją mam do czynienia?
OdpowiedzUsuńza każdym razem pisząc staram się gdzieś dotrzeć. ale tak - czuję się sprowokowany.
UsuńBardzo ciekawe. 🙂
OdpowiedzUsuńCzytałam artykuł Agnieszki Kołakowskiej pisany bardzo dosadnym językiem o absurdach poprawności politycznej i utopijnych mżonkach o równości i braterstwie wszystkich ludzi.
O imigrantach, którzy dopominają się szacunku dla siebie, nie szanując jednocześnie swojej nowej ojczyzny.
Wszystkie dzieci mają mówić w suahili, ale niekoniecznie po angielsku (chociaż w Anglii żyją), nie wolno wystawiać Jasełek na święta, nie wolno sprzedawać kartek świątecznych z wizerunkiem Marii, Józefa i Jezusa bo to obraża uczucia religijne. Czyje? Nie wiem, pewnie muzułmanów.
Znam to z autopsji, bo często w Wielkiej Brytanii bywam.
Pitolenie o równości i o tym, że wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy chcemy tego samego, wszyscy lubimy to samo itp. itd. to nic innego tylko bełkot pomyleńca. Może Anna Boleyn była Murzynką? 🤔 Ale czy to nie podchodzi pod fałszowanie historii? Chciałoby się powiedzieć, wybielanie, ale chyba nie powinnam.
Co to za jakaś ogólna schiza? I czemu ma służyć? Bo chyba nie tolerancji?
Poprawność polityczna to choroba XXI wieku, która wmawiając ludziom, że czarne jest białe (Boże, znowu rasistowskie porównanie 😉) daje pozwolenie na bycie ślepym, tępym i niedouczonym. Dojdzie do tego, że mądry będzie się wstydził swojej mądrości.
Takie myślene tworzy podziały i je świetnie wzmacnia.
Długo by pisać, ale nie tędy droga do tolerancji.
Morgan Freeman powiedział: jeśli nie chcemy rasizmu, przestańmy o mim mówić.
Amen.
o to chodzi. terroryzm mieszka w słowach. w szukaniu na siłę różnic i podpinaniu się ciał obcych pod stare znaczenia. mówiąc "murzyn" nie obrażam - obrażam dopiero, kiedy mówię z pogardą, albo z intencją doklejenia do słowa tego syfu związanego ze wszystkim, tylko nie z definicją.
UsuńTak - dobrze to ująłeś. Dziwne to wszystko. Bo gdy kogoś nazwiemy puszystym, to znaczy, że nie jest gruby? 🤔 Czy niepełnosprawny intelektualnie, nie jest upośledzony?
UsuńPamiętam jak zmieniono nazwę oceny w szkole (osławionej dwójki) z MIERNY na DOPUSZCZAJĄCY kiedy mierny świetnie oddawał sens tej oceny.
Mierny dla miernot. Ale źle się kojarzył.
Wszystko to zmierza do tego, żeby każda miernota, każdy nieuk i leń dobrze się czuł ze swoim nieuctwem.
To jest trudny temat, bo zgadzam się absolutnie, że nie wolno obrażać i tępić ludzi za inność, ale dochodzi do absurdalnych sytuacji, które nic dobrego nie dają.
Bo może powinnam czuć się obrażona przechodząc obok meczetu w Gdańsku? 🤔
Masz zupełną rację, to baaardzo miesza ludziom w głowach.
I wierz mi, to co dzieje się w Polsce to jest wielkie NIC - prawdziwe absurdy obrażające zdrowy rozsądek dzieją się np. w Wielkiej Brytanii.
nie wierzę w równość ludzi - każdy jest inny. należy szanować każde istnienie, a nie dyskredytować, wpychając do jednego gara wszystkich. Dzisiejszy tygiel jednak usiłuje zdyskryminować odwieczną większość, stan naturalny i logikę dziejów, do której tak chętnie się odnoszą złotouści ekstremiści - bez względu na wyznanie, rasę, wiek, przyzwyczajenia kulinarne, czy erotyczne. Pod pozorem walki o tolerancję odbywa się WOJNA z NATURĄ. Media namolnie usiłują mi wmówić, że związek jednopłciowy, jest nie tylko normalny, ale i wymagający mojego błogosławieństwa. Ktoś kompletnie wywrócił logikę i pomieszał słowo tolerancja z akceptacją, czy pochwałą, sprawiając, że normą teraz stają się jednopłciowe związki, które roszczą sobie bezczelne pretensje do miana RODZINY. i zamierzają "preparować" umysły dzieci, które sobie kupią, wynegocjują, "załatwią" ustawami, bądź ustawkami - ohyda! obrzydzenie mnie ogarnia na samą myśl, że mógłbym być fragmentem podobnie skorodowanego związku! niech sobie żyją w tej swojej sodomii, ale niech nie żądają ode mnie pochwał. Nie zaglądam nikomu do sypialni, ale publiczne chwalenie się i wymaganie, by inni klękali na widok zdeformowanych preferencji seksualnych (bo to nie jest nic innego), uważam za co najmniej niesmaczne. i budzące automatyczny sprzeciw. dzięki cywilizacji - potrafię bez plucia przejść obok, potrafię rozmawiać, dyskutować, ale nie cierpię nachalnego i uporczywego wymuszania na mnie akceptacji. ja nie rozpowiadam otwartym tekstem, z kim sypiam, albo i nie. i nie wymagam, żeby ktokolwiek to docenił, albo wybudował mi pomnik. blee! ale proszę, by mniejszość była uprzejma zauważyć, że mam dość epatowania ich racjami, roszczeniami i pokrytej fałszywym uśmiechem nadziei, że dołączę do grona piewców monogamicznych związków przekazujących każdego dnia własne, skrajnie radykalne opinie skazanym na ów potworny eksperyment dzieciom, podlegającym ponoć szczególnej ochronie prawnej.
UsuńTaa, Oko. Trochę do pieca wrzuciłeś i się rozpaliło. 😉
UsuńTolerancja TAK, ale nie PROMOWANIE.
Takie jest moje zdanie. I tak samo myślą rozsądni i inteligentni. A że nas coraz mniej to widać na każdym kroku.
Bo teraz mądrość i zdrowy rozum nie są "cool"
To jak z Zenkiem M. - niech facet sobie śpiewa, nic do niego nie mam, ale niech mi nikt nie próbuje wmówić, że to muzyka wysokich lotów i że należy ją promować jako wielkie i światowe osiągnięcie.
podobno dorosnąć trzeba do jazzu - ale może to tylko amerykańska propaganda - lubię jazz, niekoniecznie z Nowego Orleanu. dobrą muzykę można tworzyć też w Sztokholmie, czy Polsce.
UsuńA kotlet z buraka jest bardzo dobry. Spróbuj.
OdpowiedzUsuńI nie wiem czy to literówka, czy zamierzenie: coming out, chyba o to ci chodziło?
albo kotlet, albo z buraka - to się kłóci. potrawy z buraków powinny mieć swoje nazwy.
Usuńa tak, to człowiek głupieje i nie wie, co mu na talerzu położą.
a tamto, to słownik sobie sam poprawił i nie pytał, czy chcę. przywróciłem. dzięki.
To może burotlet, sojoburger lub ciasztet (pasztet z ciecierzycy) 😃
Usuńniech kombinują fanatycy. znaczy zwolennicy idei, że mięso i ludzie, to odrębne byty, a rzecz jest karygodna. dlaczego to ja, który jestem podobno większością mam być obarczony gównem przez margines. to ja mam wymyślać, jak mają się nazywać potrawy, które oni chcą żreć? no wybacz... zaraz nazwaliby mnie jakimś brzydkim słowem, żeby zdeprecjonować zdrowy rozsądek. ich żarcie - ich neologizmy! ale niech zostawią mojego kotleta w spokoju i przestaną kłamać, podpinać się i udawać, że to w imię tolerancji i równouprawnienia. bo to jawny fałsz.
UsuńO rety!!! Wreszcie ktoś, kto normalnie patrzy i widzi największe bzdety dzisiejszego świata! Widzi! Mało tego nawet powiedział. Dziękuję oko!
OdpowiedzUsuńZ prawdziwą i niekłamaną przyjemnością przeczytałam ten tekst i mam tylko nadzieję, że to nie opowiadanie, a przekonania.
Wierzę (nie to jednak tylko nadzieja), że nowocześnie tolerancyjny człowiek w człowieku mojej miary też znajdzie człowieka.
proszę uprzejmie.
Usuńnie umiałem nazwać tego potoku słów inaczej, jak opowieścią. skargą na wykoślawienie znaczeń prostych, codziennych słów, z których korzystanie staje się coraz trudniejsze.
Ale może dzięki temu, że pisarze Twojego pokroju będą tak ładnie pokazywać to, co wykrzywia się w lustrze dzisiejszego mniemania jedynie słusznej linii kilka jeszcze osób obudzi się i też zobaczy. Że ta mgła wszechogarniająca zasłania logikę i wynaturza naturalny sposób funkcjonowania świata.
Usuńw takiej mgle robi się zimno i obco. a szkoda, bo Ziemia jest pięknym miejscem do popełniania rzeczywistości.
Usuń