Nieszczera.
Mówiłaś, że
kochasz, gotowa na wszelką uległość i ekstrawagancję, byle przekonać mnie o bezgranicznym
oddaniu. A kiedy osiągnęłaś cel i przypieczętowałem rzecz szczerą obrączką,
obnażyłaś skrywane roszczenia. Płakaliśmy potem przez lata – każde we własnym niespełnieniu.
Nieszczery.
Obiecywałem, że
kocham, bo wiedziałem, że bez tego zaklęcia możesz nie przekroczyć granic i zanim
wonny sezam twoich kolan się rozewrze -gotowa jesteś spłonąć na stosie, byle
uchronić dziewictwo.
Powtarzałem, aż
uwierzyłaś. Teraz, gdy ociekasz moim sokiem, ze spokojnym sumieniem mogę iść
dalej.
Determinacja.
Ślęczałem nad
kwadratem magicznym, który mógłby aspirować do historycznej ligi. Miałaś mnie
dość, bo (zamiast tobą) byłem pochłonięty pasją. W odwecie napędzanym wściekłością,
przekonałaś sąsiadów i właśnie rozbieracie się, licząc na cud zerwania dotychczasowych
więzi – a co im obiecałaś?
Zew
krwi.
Z
wysokości zjeżdżalni uczyła psie pisklę skowytu. Wytrwale, zawzięcie, z
dziecięcą namiętnością, choć słońce w zenicie gasiło instynkty. Szczenię nie rozumiało
nic, do czasu, gdy dziecię zdarło skórę na kolanach i dłoniach, spadając z wysokości
– wtedy zawyli pospołu, z godnością dorosłych wilków.
Doświadczenie.
Chwytałem w
objęcia puchate chmury, bo może otulą mój nastoletni niepokój, chłód samotnych poranków
i dadzą nadziejom szansę na spełnienie. Kiedy w końcu przyszłaś – okazało się,
że chmury były szorstkie niczym pumeks i kaleczyły wrażliwą skórę. Wreszcie
poczułem, jak smakuje delikatność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz