Ptaki zaspały
znów, najwyraźniej umęczone już latem, szukające ochłody w gęstwinach drzew i
nocnej wilgoci. Na płytkach deptaków zostały porzucone przez dzieciarnię gry w
klasy, tajemne ścieżki hieroglifów i piłka, której nikt nie chciał nosić do
domu tylko po to, by jutro znów wybiegać z nią do kolegów. Słońce przelicza
chmury na krawędzi nieba i sprawdza, czy jakaś nie spadła poza widnokrąg. Sąsiad
chyba przymarzł biustem do parapetu, bo wisi tam już od pół roku i nikt nie
chce mu pomóc uwolnić się z tej niezwykle malutkiej i niewygodnej wolności.
Autobus wywozi nostalgie do renowacji, codziennej konserwacji w oddali, skąd ludzie
wracają inni - spoceni i zmęczeni, ale szczęśliwi, że wreszcie trafili do
domów, do bliskich, kwiatów, psów, niedojedzonych, wczorajszych obiadków,
prania czekającego na zryw narodowy, filmu, którego dotąd nikt nie nakręcił,
czy drobnej robótki dającej więcej radości niż piłka rzucona kotu.
Dziś rano znalazłam malutkiego kotka. Wzięłam. Nic nie przebije radości z rzucenia piłeczki kotu :)
OdpowiedzUsuńa jeśli NAPRAWDĘ SIĘ UDA?
UsuńTo też wezmę Oku...
Usuńniech więc trafi się Tobie radość większa niż piłka w kocich łapkach
Usuń