Świat spleśniał. Pokrył się kożuchem mchu, potrafiącym
spić rosę z arktycznych stalaktytów, by nakarmić zdechłe dziś renifery.
Falujący, cuchnący bezkres zieleni przebarwiającej się w rude szarości i gnijący
gdy zakwitnie.
Pająki, które przetrwały inwazję wilgoci jak szalone przędą
nici, żeby zbudować dom ponad zatopionym światem. Spieszą się, bo chcą spać w jedwabiście
suchym hamaku, nim dopadnie je reumatyzm. Plankton życia opanował ostatnie szczyty
sterczące ponad wodami – tłoczą się, zagryzając nawzajem. Szerszenie zakładają
kolonie na rozsądnych grzbietach szczurów, kleszcze, czy komary skazane zostały
na mniej stabilne siedliska. Ludzka pochopność dawno zdechła.
Tajemnicza przyszłość kładzie się zmierzchem Ziemi, ponad
westchnieniem kolejnego przypływu.
Twoje opowieści są jak książka... wciągają i robią z człowiekiem co im się podoba... Lubię czytać.
OdpowiedzUsuńpomysł miał być na opowiadanie - o świecie, który pogrąża się w wilgoci gnijącej z braku słońca. ale zmieściło się w stu słowach. super, że taki koniec świata mieści się na kartce, a nie w siedmiu tomach!
Usuń100 słów to wyzwanie. Końce świata małe/duże mamy też każdego dnia na świecie...
Usuńekstrakty idą nieco dalej - max 300 znaków ze spacjami i nie więcej niż 3 zdania.
Usuńa życiorysy na sześć, albo trzy słowa? do dopiero wyzwanie! ale da się - uwierz, albo sama spróbuj!