Skały przybyły tu pierwsze.
Magia okolicy sprawiła, że pozostały, rozsiadając się na stoku
blisko siebie. W przeciwieństwie do ludzi grzane słońcem i smagane
wiatrami pojaśniały niemalże do bieli. Towarzystwo borowin i
wrzosów nie stanowiło dla nich konkurencji, dodając tylko uroku.
Bardziej nieufne drzewa pojawiły się dużo później, skuszone
majestatycznym spokojem. Kolonie sosen stanęły poniżej kryjąc się
przed wiatrem u stóp skał. Niektóre brały ślub z piaskowymi
grzybami tuląc się wzajemnie na wieczność. W miłosnym uniesieniu
drzewa gięły się na wszystkie strony, by jak najmocniej czuć
szorstki dotyk fantazyjnie ukształtowanych przez naturę partnerów.
Część skalnych postaci naruszona zębem czasu krwawiła
piaszczystymi poletkami z szacunkiem omijanymi przez niższą
roślinność. Ślady przegranej walki z erozją można było
dostrzec również wśród kolonistów. Wielkie piaskowe bryły w
pośmiertnej konwulsji stoczyły się pomiędzy sosny, gdzie śpią
otulone całunem mchu. Płynący jeszcze niżej strumień nucił
wesołą melodię, a iskierki śmiechu odbijał w słonecznych
refleksach. Wszędobylski wiatr pieścił sosny i pohukiwał na
niewzruszone olbrzymy skalne. Wąska, kamienista ścieżka
eksploratorów ciągnęła się klucząc w tej oazie spokoju
odsłaniając wciąż nowe oblicza okolicy. Wznosiła się i opadała.
Po kolejnym zwrocie minęła skalny obelisk, za którym zmieniał się
krajobraz. Pojawiła się świerkowa i sosnowa dziatwa, ciekawie
rozglądające się ze swoich stanowisk. Pomiędzy nimi, niczym
lawina lub górski potok torował sobie drogę piaszczysty trakt
niestworzony ludzką ręką, ni też ludziom potrzebny. Sens jego
istnienia znany jest chyba wyłącznie stwórcy. Szeroki, pofalowany,
mógłby śmiało konkurować z niejedną nadmorską plażą. Plecak
rzucony niedbale na skraj drogi, ciepło rozgrzanego słońcem
piasku, imitujący morskie fale szum pobliskiego starodrzewu...Pośród
tego majestatu i ciszy, stworzonej dla zmysłów wystarczyło na
chwilę przymknąć oczy. Nieskończenie prywatne morze. Dla każdego.
Osobisty, wyśniony Rewal, Mikołajki, czy Jastarnia.
Poczułam się wyprowadzona w morze. Wciągnęłam się, popłynęłam, a tu... zonk! Rewal, Mikołajki, Jastarnia? Blisko, nigdy nie jest daleko ;)
OdpowiedzUsuńPrywatne morze nie powinno kojarzyć się z niczym zaludnionym turystami...
OdpowiedzUsuńNiezwykłe opisy. Zanurzam się w tę głębię bez żadnych wątpliwości. Czuję się odrobinę osamotniona, ale to nic. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOpis jak przygoda, jak wędrówka, jak odpoczynek... Poszłam w te słowa które są jak wędrówka. I to był spokojny spacer, dobry spacer. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń