1.
Przejaw łaski.
Około
miliona osób, spokojnie bądź nie, protestowało w Madrycie.
Względem części z nich policja użyła siły. Ciekawe, czy dałaby
radę użyć jej względem wszystkich. A protestowali przeciw
amnestii, więc, jeśli udałoby się ich spacyfikować –
siedzieliby do końca wyroków, bez szans na skrócenie kary.
2.
Kolejna tura.
Kapłani zagłady znów na fali. Straszą i żądają rozliczeń. Szczepień
także, co zrozumiałe. Bo przecież sezon grypy się zaczął i znów
można wyciągnąć z szafy potwora, który ukąsi każdego, choćby
miał to uczynić bezobjawowo. Zdumiewający komunikat posłyszany w
radio – w aptekach pojawi się SKUTECZNA SZCZEPIONKA firmy Novavax.
Gdy się nad tym zastanowić przez chwilę, oznaczać może jedno –
te wcześniejsze nie były skuteczne. Farmakologicznie, bo biznesowo
dały niewyobrażalne zyski, jakich zazdroszczą inne branże.
3.
Cud prawdziwy.
Świat
odkrywa lecznicze działanie ziół i roślin. A nawet miodu. Kiedy
czytam, że ich działanie jest porównywalne do istniejących leków,
to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Ostatnio rozbawiła mnie
informacja o najnowszym specyfiku jakiejś firmy farmaceutycznej,
która wypuściła nowinkę leczniczą – pigułkę NA BAZIE
TYMIANKU! Na bazie, czyli tłumacząc na chłopski jęzor –
składnikiem podstawowym leku jest tymianek – zabawne, że można
go odkryć dopiero w laboratoriach i sprzedawać za kosmiczne
pieniądze. Ale – korporacje najczęściej mają jankeskie
pochodzenie, a amerykańska wiedza o ziołach zaginęła, kiedy
wybili w pień lokalsów – Indian. Więc odkrywają na nowo
wszystko, czego mogliby się dowiedzieć od tych, którzy tę wiedzę
posiedli.
4.
Tego kwiatu – pół światu!
Podczas
ceremonii aktorka oficjalnie potwierdziła czternastoletnią relację ze swoją
producentką filmową, z którą ma dwóch synów. Nie wiadomo,
która z nich nosi jaja i bywa ojcem, ale kiedy powstawał nowy film, wymagał także nowej
producentki, więc wiadomo... A insynuacje o ustatkowaniu się znów okazały się nieaktualne. Wszystko jasne?
5.
Dwa/trzy oblicza wojny.
Na
granicy polsko-ukraińskiej wrze. Protestują polscy przewoźnicy
przeciw kierowcom ukraińskim, ku oburzeniu rządu w Kijowie. A
tymczasem na froncie nieustające pasmo sukcesów każe się
strategicznie cofać coraz głębiej, bo nie ma kim walczyć – no
pewnie, że nie ma, bo chłopaki wolą rozwozić towar po Europie, niż
siedzieć w transzejach pod ostrzałem. Albo studiować w stolicy
dowolnego (choćby i własnego kraju, gdzie stanowić będą
„przyszłe elity intelektualne”). Pośród fetowanych medialnie
„zwycięstw” jednym z najczęstszych jest samobójczy nalot
osamotnionym dronem-kamikadze na rosyjskie szpitale, czy stolicę.
Jeszcze kilka lat temu takie akcje nazywano bestialskim terrorem, a Ameryka
ogłosiła wojnę z każdym, kto walczy w podobny sposób. Przypomnę, że mają nielichą wprawę w toczeniu wojen daleko od domu.
6.
Zasady i kwasy.
Tego
można się było spodziewać. Rozwój sztucznej inteligencji wkracza
na dziewicze pola i pytania, których dotychczas nikt nie zadawał,
chyba, że był autorem powieści SF, nagle stają się kością
niezgody. Etyka i maksymalizacja zysku, nie należą do wspólnego
zbioru. Zarząd spółki i część pracowników posiadających
zasady popadła w niełaskę pod pozorem braku zasad i w wyniku
kwasów wewnątrzustrojowych opuściła zakład. Teraz rządzić będą ci, którym nie grozi naruszenie zasad, bo przecież trudno pokruszyć
coś, czego nie ma. Bezpieczeństwo użytkownika?
Transparentność produktów? Prawa i ochrona potrzebne są
maluczkim. Wielcy nie obawiają się, bo mogą sobie pozwolić na
prywatną ochronę. Ciekawe, w jaką stronę teraz będzie się
rozwijało AI. Obawiam się, że już teraz maszyny typu smartfon,
laptop, smartwatch i inne inteligentne smart-rozwiązania robią nie tylko to, co sądzę, że robią. Pojęcia nie mam, co i dla kogo, ale podejrzewam sprzęt o nieczyste sumienie - ich
producentów oczywiście, bo przecież nie węglową matrycę.
7.
Zamiana ról.
Wszystko
wskazuje na to, że świat się przebiegunowuje. Kobiety są coraz
silniejsze, dosadniejsze i konkretne, a faceci niewieścieją i
stroją się w biżuteryjne detale. Siła i uległość przesiada
się. Wulgarność podparta mocnym alkoholem przestała być domeną
mężczyzn, a miękkość i empatia - kobiecą. W ślad za tym idą
zwyczaje. Teraz to kobiety oświadczają się mężczyznom, bo
tym… brakuje śmiałości i miękną im kolanka. Nie wszystkim
oczywiście, bo część z nich jest płciowo niezdefiniowana i
dopiero studiuje portfel możliwości psychicznych. Podobno oficjalnie jednak
– co szósty dostał już pierścionek od.. no właśnie –
przecież nie wybranki...
8.
Depresja zimowa.
Trenerzy
fitness uciekają przed niesprzyjającym klimatem! Trudno się
dziwić, bo jak tu chwalić się nienaganną sylwetką wypoconą
godzinami ćwiczeń na siłowniach, kiedy mróz za tyłek trzyma?
Lepiej uderzyć na Dominikanę i tam, na ciepłym piachu prężyć
pośladki poddane szprycowaniu witaminą D przez bezwstydne
słoneczko. Słyszałem o biznesmenie, który cierpiał na tajemniczą
chorobę nie pozwalającą mu w kraju przetrwać zimy – już z końcem września wyjeżdżał do Brazylii, żeby tam dotrwać
kwietnia, prowadząc firmę zdalnie – zanim stało się to modne
pod wpływem niemiłosiernie nam panującego wirusa.
9.
Trzeci świat?
Dług
publiczny Ameryki wywindował ów kraj do Wielkiej Piątki
najbardziej zadłużonych krajów świata, razem z Japonią,
Włochami, Grecją i Wenezuelą. I to oni mają czelność dyktować
światu standardy życia? Zdumiewające. Naśmiewają się z
afrykańskiej biedy, ograbiając je z naturalnych bogactw za
obietnice, które spełnić mogą jedynie zadłużając się jeszcze
bardziej. Czas najwyższy przejrzeć na oczy i z większą
podejrzliwością filtrować wszystko co mówią i robią.
10.
Reklama.
Był
taki czas, gdy utalentowana cieleśnie, naga kobieta potrafiła
sprzedać dosłownie wszystko, choćby było skończoną szmirą, czy
koszmarnym bublem. Taki produkt musiał zaledwie podeprzeć się na
grzbiecie (powiedzmy) kobiecym, kurczowo trzymając się ciepła jej
skóry i po kłopocie. Obecnie trend się zmienił – teraz wszystko
potrafi sprzedać jedynie BLACK FRIDAY, nawet, jeśli musi korzystać z
teorii względności i ekstrawagancko wyciągnąć się do BLACK WEEK
trwającego miesiąc, czy dwa – kto tam przejmowałby się
kalendarzem, czy zegarkiem i tym jego upiornie analogowym tykaniem.