sobota, 20 czerwca 2020

Determinacja.


- Wytrzymaj. Jeszcze trochę. Bądź dzielna – szeptałem głaszcząc ją po głowie.

Po twarzy płynęły jej łzy tak suche, że staczały się z policzków bez śladu i kapały z brody wprost na podłogę z cichym trzaskiem. Spadały w rytm drgań podskakującej miarowo głowy. Klęczała z wypiętymi pośladkami, które rytmicznie atakował dobrze zbudowany facet. Gryzła wargi, żeby nie rozpłakać się głośno. Nie chciała przedłużać aktu, za który przecież zapłaciliśmy sowicie. Chciała, żeby wreszcie zniknął ten, którego jutro nie będzie w stanie nawet rozpoznać w tłumie. Żeby zniknął jak najszybciej, a ona pójdzie do łazienki wyszorować się z jego młodej obecności. Trzeci dzień z rzędu znosiła upokorzenia, wypinając pośladki w stronę obcych mężczyzn trzymając mnie za rękę i gryząc palce, albo wargi, a za nią stawał obcy tak, żeby przynajmniej patrzeć na niego nie musiała.

Ja trzymałem ją za rękę i dodawałem otuchy. Głaskałem po włosach i szeptałem słowa otuchy, których żaden z tych mężczyzn nie był w stanie zrozumieć. Przyjechaliśmy z daleka i kupowaliśmy ich obecność. To bardzo krępujące dla nas, oni… gotowi byli przyjść nie tylko dla pieniędzy. Albo wręcz zrezygnować z nich. Była naprawdę atrakcyjną kobietą. Żadne z nas nie dopuszczało myśli, że obcy może wejść w nią za darmo. Nie chcieliśmy długów, czy niedomówień. Płaciliśmy za usługę, za to, żeby zrobił swoje i poszedł bez słowa. Trzeci dzień z rzędu, za każdym razem inny facet chwytał biodra mojej pani i zostawiał w niej nasienie. Teraz… trzeba będzie poczekać. Testy leżały w szufladzie, jednak dzisiaj było za wcześnie, żeby je wyjąć. Jeżeli nie uda się, za miesiąc trzeba będzie przeżyć upokorzenie raz jeszcze w kolejnej trzydniówce. Wytrzyma. Kobiety są silne, ale widzę w jej oczach dramatyczne błaganie, żeby wreszcie było po wszystkim.

Długo myśleliśmy. Jednym z pierwszych pomysłów było wynajęcie surogatki, a ja miałbym stać się dawcą nasienia. Baliśmy się. A jeśli dziewczyna poczuje rodzący się instynkt macierzyński i odbierze nam dziecko? Nie pozwoli nam nawet zobaczyć dziecka, a każdy przyzna jej nie tylko rację, ale i pochwali za decyzję. Później pomyśleliśmy, że ona może stać się naczyniem na obce nasienie. Wieczory, duszne od ciężkich myśli obrodziły pomysłem, żeby pojechać daleko od domu, żeby zmniejszyć ryzyko przypadkowego spotkania w przyszłości i zmniejszeniu wątpliwości poprzez rozmycie odpowiedzialności i przekonania o hipotetycznym ojcostwie. Dlatego musiało być ich przynajmniej trzech, w trzy dni, kiedy szanse na sukces były maksymalnie duże. Więcej jak trzech nie chciało nam przejść przez gardło, a i ta trójka wzbudzała w głowach protest i wielkie niezadowolenie. Bała się. Żądała, żebym był blisko i trzymał ją za rękę, żeby nie zostawiać jej sam na sam z dawcą. Też się bałem. Jednak była to jedyna możliwość, żeby oszukać los.

Wszystko przez geny. Kosmiczna niesprawiedliwość. Kochaliśmy się tak bardzo, a nasze geny nie. Lekarz, który przekazywał nam wiadomość czuł się bardzo nieswojo i wiercił się, czyszcząc okulary, albo bawił się długopisem, żeby tylko nie patrzeć nam w oczy. A potem ogłosił wyrok. Choć oboje jesteśmy zdolni stać się rodzicami, to nasze potomstwo ma minimalne szanse na normalne życie. Tak małe, że warto rozważyć adopcję, bądź „inne” rozwiązania. Kiedy skończył mówić oboje straciliśmy głos. Coś w postawie lekarza sugerowało, że mógłby nam pomóc zorganizować owo „inne” rozwiązanie, ale uciekliśmy stamtąd przerażeni. Powtórzyliśmy badania jeszcze dwukrotnie w innych ośrodkach, miastach nawet. Strach był silny, jednak determinacja przywiodła nas do obcego kraju i dzisiejszego aktu. Po wczorajszym i tym wcześniejszym. Płakaliśmy dziś oboje, kiedy usłyszałem krzyk spełnienia najemnika.

- Pieniądze leżą na blacie szafki w przedpokoju, idź już, proszę i nie wracaj nigdy więcej – nawet głowy nie uniosłem, gdy podciągał spodnie i zapinał zamek. Kiedy wreszcie stuknęły zamykane drzwi popatrzyłem na kobietę. Była spocona, z rozmazanym przez łzy makijażem i włosami w nieładzie, chociaż nie dotykał ich nikt.

- To dziś – szepnęła – Stało się. Nie pytaj skąd wiem, ale jestem pewna. Kobiety wiedzą takie rzeczy. Po prostu.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. to jeszcze nie szczyt - są tacy, co potrafią pójść dalej i to więcej jak jeden krok.

      Usuń
  2. Podobno czasami kobieta jest uczulona na nasienie swego męża...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może trzeba skosztować przed ślubem?

      Usuń
    2. Nawet należy, ale to nie skutkuje wysypką, jednie niemożnością zajścia w ciążę...

      Usuń
    3. wniosek nasuwa się sam - zapylić i poczekać na owocowanie, a dopiero potem zająć się ceremonią.

      Usuń
  3. Wow, odważny tekst! Nie boisz się trudnych tematów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boję się coraz mniej. z każdym rokiem łatwiej idzie.

      Usuń