środa, 9 września 2020

Granica.


Rżniesz moją matkę. Słyszę jej głos szaleństwem niesiony w pożądanie, krzyk tłumiony niezdarnymi dłońmi, kiedy wypełniasz ją sobą po kres zmysłów. Jesteś obcy, jednak oddała ci całe noce. Są twoje. Ona także. Przez zamknięte drzwi słyszę, jak powtarza w nieskończoność poszarpanym szeptem, skowytem zapładnianej suki, bezwstydne obietnice i błagania.

Kiedyś… Innym mówiła podobne słowa. Również wtedy nie kłamała, wydzierając na ich plecach miłość tatuażem krwawych pręg. Czas zmienia twarze zachowując wyznania.

Nie dowiesz się nigdy… Przy mnie krzyczy równie głośno. Wiem, że szczerze. Trudno kłamać podtrzymując dłońmi spocone pośladki, żeby czuć intensywniej. Tobie nikt głośno nie powie. Dni są moje!

6 komentarzy:

  1. Takich patologii w polskich domach sporo...ale od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście pisałem z wyobraźni, a nie ze wspomnień.

      Usuń
  2. Artysta nie jest odtwórcą konsystencji gówna, zapachu gówna, kształtu gówna jeśli tak gównem stać się może. Widziałam film. Pomysł nie najgorszy, obsada nie najgorsza natomiast dialogi. Nie jest wielką sztuka zrobić zdjęcie a ową jest namalować obraz, który nie pokazuje a przedstawia.
    Drzewiej nie było mi problemem przemykać pomiędzy ludźmi , których nie cenię ale czas mija i zastanawiam się dlaczego i z jakiego nadania "mam czekać do zbioru".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy teraz jest problem? z tym przemykaniem? chowając się zmieniasz tylko sposób ucieczki z aktywnego na statyczny.

      Usuń