środa, 1 kwietnia 2020

Deliberacje o niewielkim znaczeniu dla świata.


Jak doskonałym narzędziem penetracyjnym jest język można się przekonać z chwilą, gdy w ustach pojawi się dowolnie wybrana nieciągłość. Drobna rana, czy uszczerbek w klawiaturze nosiciela wystarcza, żeby w obrębie jamy ustnej nastąpiło pospolite ruszenie, na czele którego stanie jego wysokość język. Bezbłędnie wykryje i udokumentuje wszelkie precedensy, powielając rozpoznanie tak długo, aż sam zacznie krwawić z wytrwałości w badaniu wybryku natury.

Penetracja… słowo spopularyzowane przez ginekologów, nawet w ich specjalistycznym, zawodowym języku (nomen-omen?) nie wyklucza udziału w procederze tego narzędzia poznawczego, które zdaje się być bardziej uniwersalnym od domyślnego, gdyż potrafi zachwycić się hipotetycznymi walorami smakowymi, a ze względu na nieodległą lokalizację pokrewnych narzędzi pozostałych zmysłów nienachalnie zaangażowanych w procesy eksploracyjne, wydaje się, że wąska specjalizacja fenomenu członka, faworyzowana jest grubo ponad jego rzeczywiste zasługi (szanując wierzenia co poniektórych – Jego [JEGO?... {JEGO?}] rzeczywiste zasługi – są tacy, którzy nawet nadają Mu [MU?... {MU?}] imię, choć zdarzają się przecież Bogowie bezimienni, zamieszczam stopień wyższy, najwyższy i boski do wyboru zgodnie z wyznaniem, niepotrzebne skreślić bez wahania).

Warto zauważyć, że językiem można penetrować nie tylko własne usta, ale również każde inne, bez względu na wiek, płeć i religię, które nierozważnie, albo z premedytacją zbliżą się w zasięg dyfuzji energii cieplnej skumulowanej wstępnie w pospiesznym oddechu naładowanym elementami jawnego, bądź nie, podniecenia. Sam oddech stać się może katalizatorem sprawiającym, że język stanie się bardziej giętki i żwawy, niż najbardziej brykliwy z tygrysków preferujących tradycyjną, prokreacyjną wersję zabawy w „uciekaj myszko do dziury”, czyli ONEGO (pozwolę sobie skorzystać od razu ze szczebla wyższego od najwyższego, żeby mimochodem nie urazić – organ jest niezwykle czuły, podobnie jak język… O matko! JĘZYK też?)

Żeby lekceważąco nie ograniczać narzędzia o tak szerokim spektrum funkcjonalności, wspomnieć należy o możliwościach zastosowań horyzontalnych, które acz mniej spektakularne od wertykalnych, będących z natury swej dogłębności bardziej przenikliwymi, przyczyniają się do tworzenia map strategii i kreśleniu wielowątkowych ofensyw gotowych zakwitnąć niepohamowanym wzruszeniem i utratą kontroli nad trzymanym zazwyczaj na krótkiej smyczy ciałem. Język położony na największym z ludzkich organów staje się zalążkiem tylu opowieści barwiących ciała autoerotycznym rumieńcem, że pominięcie tego niedopowiedzenia zdaje się zbrodnią, które na dodatek w sennych marzeniach potrafi zaowocować wilgotnym wyznaniem tak namacalnym, że wymagającym dezynfekcji w kąpieli pełnej chemicznych bąbelków, aby zatrzeć ślady jeśli nie zbrodni, to przynajmniej ekspresji. Czyż potrzebnym jest bardziej jawne przyznanie się do winy?

Pośród bardziej perwersyjnych zachowań, żeby nie powiedzieć WYKORZYSTAŃ, wypada wspomnieć (ale tylko wspomnieć z obawy o rozpowszechnianie zarazy) o używaniu języka do artykułowania braku treści o zabarwieniu dyplomatyczno-filozoficznym na przykład. W słowach, karnie stojących w niepoliczalnych szeregach, albo w węzłowatych, dosadnych wykrzyknikach wieńczących brak znaczenia wysoką amplitudą fali gasnącej. Na przeciwległym końcu skali znaleźć można złotouste, błogosławione tu i ówdzie milczenie, które doprowadzić gotowe do zaniku narzędzia, w przypadku uporczywej odmowy kolaboracji z tymże.

I już sam nie wiem. Lepiej gadać, czy milczeć? Lizać, czy może tylko malować nim słowa na oswojonych plecach, łydkach, czy pośladkach? Wargi, czy policzki wydają się zbyt wątłe, aby zmieścić na nich coś więcej niż:

- Przyjechałam do ciebie, cieszysz się?

6 komentarzy:

  1. Oko! Szacun - żeby tak mnie uśmiechnąć w dobie ogólnej depresji to trzeba talentu bez wątpienia - nie tylko pisarskiego ale i poczucia humoru jakim niewątpliwie bogowie Cie uraczyli. Dygam wdzięcznie w ukłonach i dziękuję pięknie za poprawę humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. służę Szanownej Pani całą uprzejmością jaką w sobie znalazłem - wiem, że to niewiele, ale staram się.

      Usuń
  2. Milczenie jest złotem
    Liże się chyba lepiej bez wypowiadania słów, które zawsze możesz domalować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nareszcie fachowiec - znaczy - nie gadać. najlepiej w ogóle?
      i lizać?
      malować... z tym gorzej - kompletny brak talentu, który nawet ja widzę, chociaż składam się z samych zalet.

      Usuń
  3. Słowo penetracja chyba pierwszy raz wynalazłam w jakichś poradnikach mniej lub bardziej hmmm medycznych w wieku nastu lat i na pewno nie dotyczył języka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodziło raczej o penetrację językiem, a nie języka. taki przypadek zapewne udało się Tobie spotkać w hmmm... poradnikach...

      Usuń