piątek, 3 lipca 2020

Pokarm.


Czekam, aż skiśniesz. Nie spieszy mi się, ale skiśniesz szybko, bo jest lato, a beczka postawiona w upale. Smród już wczoraj zwabił nawet najbardziej leniwe muchy. Teraz, wokół niej krążą wszystkie z całej okolicy. Nie podejrzewałem cię o taką zaborczość. O popularność, z jaką borykają się gwiazdy rocka. Łatwo ci przyszła. Wystarczyło, żebym upakował do beczki wspomnienie po tobie. W wielu, niestarannie pociętych fragmentach. Rzeźnik skląłby mnie na czym świat stoi za taką bezmyślność i psucie towaru. Ale ja… Czekam aż skiśniesz. Nie chcę jeść. Chcę pić. Wypić to, co z ciebie zostanie, kiedy rozłożysz się we własnych sokach, w wodzie. Zgnilizna kipi pod dębowym deklem. Słyszę, jak szumi mętną pianą rozbijającą się o brzeg naczynia.

Naprawdę myślałaś, że ja…? Przed tobą było kilka naiwnych, one też sądziły. Albo zdawało się im, że wiedzą. A potem obcinałem im włosy i wkładałem do beczki, jak się wkłada koper do słoja z ogórkami, żeby nabrały dodatkowego aromatu. Tamte beczki wypiłem już dawno. Nie mam zębów… Wybiłem je sobie sam, żeby nie ulec pokusom. Teraz nie mogę gryźć. Mogę tylko pić. Oblizuję się na myśl, jak smaczną będziesz, kiedy dojrzejesz w beczce. Muchy już to wiedzą i krążą bez końca pijane rozkoszą. Ja czekam… Zasłużyłaś na szacunek. Na cierpliwość. Wtedy, gdy przyszłaś do mnie i rozsunęłaś uda, żebym mógł skosztować twojego aromatu… Spijałem niebo z muszli twojej intymności, a ty krzyczałaś moją radość.

Okrążam beczkę, głaszcząc dębowe klepki, których nigdy nie skaziło sfermentowane winogrono. W nim fermentują wyłącznie kobiety. Młode, jak ty. Piękne i pachnące uryną. Zanim… Ale to przecież wiesz… Zanim poćwiartowałem cię i ułożyłem w marynacie… uczyłem cię, jak trzeba nasiąknąć strachem. Przerażeniem, które sprawia, że mięso kruszeje i odchodzi od kości, rozkwita, niczym róża pod wpływem słońca. Ty też rozkwitniesz. Już rozkwitasz… Muchy to wiedzą doskonale, a ja czekam. Nie chcę cię zepsuć własną niecierpliwością. Dojrzewaj w spokoju. Gdy przyjdzie czas wypiję cię całą. Wypiję naszą miłość, która dojrzewa do ideału. Nakarmię się tobą i będę wspominał. Chyba nikt cię tak nie kochał jak ja. Dozgonnie i bez reszty. Wypiję cię całą, a potem wejdę do beczki i skulę się na dnie, jakbym leżał w twoim łonie i zlizywał będę wszystko, czym pozwolisz mi się uraczyć. Będę dotykał beczki, jakbym dotykał twojego brzucha od wewnątrz i oblizując palce poszukam twojej miłości, nim mnie beczka wypluje nieprzytomnego, winnego, szukającego twojej bliskości.

Będę cię klął, będę skamlał z żalu i tęsknoty, gdy cię zabraknie, a potem zdradzę. Porzucę dla innej. Wiesz? Bez matki ciężko żyć. Poszukam innej. Znowu ubiorę się w ten garnitur, po którego klapach przesuwałaś ręką ciesząc się jego miękkością, znów pójdę do restauracji, wypatrywać nowej matki, która swoim wzrokiem przyciągnie mnie, jak oko nocnej lampy przyciąga uwagę ćmy. Poddam się jej. Poddam nakazowi chwili. A potem będę delektował się aromatem jej włosów, smakiem skóry schowanej za uchem. A potem… Nie gniewaj się. Potrzebuję matki. Jej ciepła, jej soków, jej całej. Tylko ci, którzy zapomnieli mogą sobie pozwolić, żeby się wyprzeć, ale ich też dopadnie. Kiedyś. Wystarczy, że w mroku samotnej nocy poczują w nozdrzach aromat. Narkotyk, jakim jest życie. Dane przez matkę.

A ty? Sądzisz, że jesteś wolnym człowiekiem? Że nie pragniesz i nie kochasz? Że wolny jesteś od łona wypełnionego tobą i miłością, NIĄ! Też zjadałeś matkę, a dziś krzywisz się na myśl, że może żyć ktoś, kto wciąż pragnie karmić się jej ciałem. Jej sokiem. Nią! Że nie zapomniał i każdego dnia oblizuje się na myśl, że są lepsze potrawy niż wątróbka drobiowa, czy surówka z selera naciowego. Potrawy kompletne, pełne życiodajnych soków i nie potrzebujące przypraw innych, niż miłość. Jeśli jesteś wystarczająco tępy, żeby nie rozumieć – zostań. Ja poszukam dla siebie matki. Ciepłej, kochającej. Smacznej, jak nic na świecie.

10 komentarzy:

  1. No nie, a ja przymierzam, się do robienia kiszonek przez cały rok, ze wszystkiego...oprócz ćwiartowanych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w razie czego przepis masz... tylko skąd wziąć dębową beczkę?

      Usuń
    2. Kupię duży słój...

      Usuń
    3. powodzenia - daj znać, jakie smaki osiągniesz. i jakie powodzenie.

      Usuń
  2. "Naprawdę myślałaś, że ja…? Przed tobą było kilka naiwnych, one też sądziły. Albo zdawało się im, że wiedzą" - nie uczymy się na błędach innych, ciągle na swoich i tak każdy i tak zawsze... I ja też...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzeczą ludzką jest błądzić - tak sobie wymyślił ktoś już dość dawno temu.

      Usuń
  3. ależ to smakowita opowieść o miłości i uzależnieniu od ...matki oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Matka i kochanka w jednym, najpierw wykochana, następnie doprowadzona do szaleństwa ze strachu, wreszcie poćwiartowana, a na koniec skruszona od gnicia w beczce.
    A ja się bałam czytając S. Kinga!!!!

    OdpowiedzUsuń