poniedziałek, 6 lipca 2020

Poprzeczka w górę.


Młoda pani w krótkiej spódniczce z podartym brzegiem siedziała w autobusie pilnując, by kolana nie rozchyliły się zbyt odważnie. Ładne były, ale pewnie nie zwróciłbym na nie większej uwagi, gdyby nie to, że na jednym z nich pojawił się siniaczek, który przebił wszystko, co do tej pory widziałem. Pismem pisanym, chyba damskim, bo pełnym zawijasów i ozdobników było coś, co usiłowałem rozszyfrować. Autobus natrząsał się ze mnie i utrudniał jak mógł. Być? Tył? Byt? Nie mogłem się zdecydować, które ze słów figuruje na tym kolanie, a kolano nie czekało, aż się zdecyduję, tylko wysiadło. I się już nie dowiem, ale i tak uważam owego siniaczka za szczytowe osiągnięcie, które niezwykle ciężko będzie pobić.

2 komentarze:

  1. Pewnie coś, ktoś zanotował i się nie zmyło. Bo siniak to raczej po uderzeniu, a trudno byłoby uderzać w zawijasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie był mazak. to siniaczek. może popękały jej naczynka, albo drobne żyłki?

      Usuń