1.
Zapozowała toples.
Kobieta,
ubrana jedynie w łóżko pozowała do zdjęć, co miało stanowić
dowód, że dotarła na drugi koniec świata. Dotarła, no i co? Po
drodze zapewne ukradli jej ubrania.
2.
Wpadka graficzna.
Wiem,
że jestem zacofany niemożebnie, ale wpadka polegała na tym, że
pani z telewizji wydaliła ustnie słowo „gówno”. I to na żywo.
Być może powiedziała to tak plastycznie, że malarze chwycili za
pędzle, graficy za ołówki, a pozostali… no… Grunt, że
rzeczona wydzielina musiała zostać zobrazowana, aby stać się
treścią memów i artykułu.
3.
Zarządzanie wodą.
Bo
grożą nam niedobory. Konieczna jest retencja i efektywność.
Radość, że ktoś poważnie zajął się tematem nieco tłumi
informacja, że owa efektywność polega na założeniu liczników ze
zdalnym odczytem. I sam nie wiem, czy to przejaw retencji, czy
efektywności. Grunt, że są pieniądze! I urzędnicy.
4.
Męskość, to choroba genetyczna.
Tak
się wypowiedziała oficjalnie „pani”, która rok temu rozpoczęła
„tranzycję”, żeby móc wyglądać, jak stereotypowa kobieta,
choć to kosztuje. Żeby ostatecznie porzucić świat męski,
postanowił/a zostać lesbijką. Proces przemiany potrwa jeszcze, być
może do emerytury, ale sfera seksualności została już
zdefiniowana do końca.
5.
Płaska ryba udała się na płytsze wody.
Zazwyczaj
pływa głęboko, udając wstążkę długości około 23 metrów,
albo „nawet piętnastu”, jak twierdzi autor. Ta jednak miała
zaledwie dwa, co również napisał autor, zamieszczając zdjęcie
nurków asystujących rybie w podróży na świeże powietrze. Moim
zdaniem, ciało nurka było co najmniej trzykrotnie mniejsze od
sfotografowanej rybki, jednak Azjaci przeważnie są niscy, więc
pewnie mieli po siedemdziesiąt centymetrów wzrostu – to się
zdarza. Na płyciznę rybki wypływają wyłącznie „w kilku
sytuacjach” - przed trzęsieniem ziemi, względnie po.
6.
Odziana w bikini kpi.
Mogą
być dwie królowe, te co siedzą w kiblu, i te co siedzą w jacuzzi.
Intrygujące. Logika świadczyłaby, że onych królowych musi być
minimum cztery i nic mniej. Absolutnie. Dwie w jacuzzi i dwie w
kiblu. A teraz, kiedy już wiem, gdzie szukać księżniczek,
zaczynam zerkać do pomieszczeń sanitarnych, w nadziei, że i dla
mnie jakaś będzie uprzejma „mądrze wybrać drogę życiową”.
7.
Poligamia.
Serce,
wątroba, nerki i mózg rozkochali się w kurkumie. Nie wiadomo, czy
z wzajemnością, ale jednak. Uczucie czyste, nie rażone nerwem,
gdyż kurkumina (E-100, jak kto woli) redukuje stres. Mam nadzieję,
że na widok szczypty kurkumy, organy nie pobiją się jak nie
przymierzając nastolatki na widok atrakcyjnej nastolatki.
8.
Polacy przytyli.
Po
pandemii. Od trzech do sześciu kilo na głowę. Dowiedziałem się
tego z artykułu o żywieniu przedszkolnym, w którym dominuje
przetworzona namiastka mięsa i cukier, a przesłodzone (jedzonkiem i
napojami) dziecko musiało pić kranówkę. W moim Mieście kranówka
jest reklamowana nawet przez MPK, jako zamiennik wody w butelkach.
9.
Sportowe fakty.
Wielu
chłopa uwielbia wiadomości sportowe. Ja znalazłem taką. Jedną z
gwiazd Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, została obwołana motylanka
(pływaczka stylem motylkowym – nieuleczalny przypadek autora),
wydalona (słowo zbyt dosadne fizjologicznie) z wioski olimpijskiej.
Po własnym, nieudanym starcie ogłosiła sportową emeryturę i
zwiedzała Paryż, być może szukając miłości, skoro na sukcesy
już liczyć nie mogła. I to oburzyło komitet olimpijski. Naprawdę
grzechem jest zwiedzanie miasta goszczącego najlepszych sportowców
świata?
10.
Świeci pośladkami.
Święta
idą (ponoć pani Carey od kilku tygodni o niczym innym nie gada),
więc blask jak najbardziej na miejscu. Nie do kupienia, więc trudno
byłoby ów blask zapakować i wsunąć ukradkiem pod choinkę. Ale
można samodzielnie osiągnąć. Wystarczy założyć kieckę
przeciętą na pół i w takiej ruszyć na podbój miasta, dyskretnie
powiadamiając o ekspedycji zaprzyjaźnionych parapetów. parafrazów…
rapaportów, papa ratzingerów. Tych no, co z krzaków strzelają
sensacyjne foty. Tylko klimat trochę nie sprzyja, bo zamiast lśnić,
łatwiej dorobić się rumieńców.