piątek, 7 listopada 2025

Kości ludzkości złości pościg waszmości.

 

    Dziewczynie na przystanku, spod czapki wystawał stóg włosów, którymi spokojnie mogłaby obdzielić dwie niedysponowane włosowo koleżanki. Długonoga gazela w dżinsowej minispódniczce cierpiała w porannym chłodzie, ogrzewana myślą, że już w południe zada szyku. Inna, w krótkich spodenkach ogrzewała myśli kawą z termosu. Gość w przyłbicy i zielonym garniturze kosił właśnie krawężniki, niedostrzeżony przez piękną panią, obok której usiadłem. Pani była chyba wyłączona, bo ani drgnęła w podróży i gapiła się w okulary-matrixy od wewnętrznej strony. Dopiero impuls zewnętrzny – wiadomość przychodząca w jakimś stopniu ją aktywował, lecz na krótko. Najwyraźniej wieści nie były szczególnie istotne, więc znów zapadła w letarg.


    Pryszczaty dryblas z pryszczatą dryblaską (dryblerką?) wymieniali pryszczate myśli, równie efektowne, jak ich oblicza. Kobieta bez skarpet uczyła się wprost z monitora tekstu na pamięć. Bezgłośne słowa wybiegały z ust oprawione w ekspresję mimiczną. Może ćwiczyła rolę? Nad osiedlem samoloty namalowały na niebie trójkąt równoramienny (zgadnij, gdzie jest najbliższe czynne lotnisko) i jedząc śniadanie podziwiałem jak tworzy się „naturalna” chmura. A potem przyleciał kolejny i wygląda na to, że usiłuje przekształcić tę figurę w gwiazdę Dawida. Jesli liczy na mój aplauz, to nie, dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz