czwartek, 16 maja 2019

Wilgotnym wzrokiem.


Pani z ubogą, bordową pupką biegła podtrzymując błękitnymi pazurkami kuleczkę z włosów na czubku głowy. Zapewne bez tego rozpierzchłyby się jak bierki. Nic nie szkodzi. Całkiem niedaleko stał pan przykryty kowbojskim kapeluszem i w garniturze o kilka tonów ciemniejszych od pupki. Chyba pomógłby pozbierać te włosy do kapelusza, zanim rozmiękną w bezpańskiej kałuży. Pod świerkiem dwa nakrapiane ptaki poszukiwały czegoś drepcząc w kółeczko (czyżby rydzów?), a kloszard porzucił swój wózek, żeby się dowiedzieć, że to tylko drozdy. Na płocie oddzielającym świat działkowców od świata turystów z nogi na nogę przestępowały szpaki. Niecierpliwe, czekające aż dojrzeją czereśnie.

8 komentarzy:

  1. Malowniczy obrazek: bordowa pupa, błękitne pazurki, kapelusz i nakrapiane ptaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda? aż trudno uwierzyć że szaro-bury dzień wstał dzisiaj.

      Usuń
  2. I tak zgrabnie przeszedłeś od bordowej pupy do bordowych czereśni:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedno i drugie cieszy oko... no... mnie cieszy...

      Usuń
  3. Tego mi było potrzeba dzisiejszego ranka, ubogiej bordowej pupki i błękitnych pazurków. Bo moja pupka obfita i pazurki saute. Ech, pomarzyć dobra rzecz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a niby czemu marzyć o małej? o bordowej, to potrafię zrozumieć, ale to stosunkowo łatwo osiągnąć - kolorek nie jest jakoś specjalnie wyrafinowany i zapewne dostępny w wymiarach i na większe rozmiary.

      Usuń
  4. Dzisiaj znakomita, boska... komedia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż potrafi uczynić jedno spóźnione niebożątko...

      Usuń