środa, 1 lipca 2020

Lato w pełni.


Słońce rzuciło się na Miasto i usiłuje zgnieść każde życie. Nawet to niecywilizowane. Lepki, duszny opar kipi ponad asfaltem i przepycha zapach kwitnących lip do drugiej ligi. Autobusy poczerwieniały z wysiłku, a samochody pełne wpół śniętych pasażerów delektują się drinkiem z chłodzonego klimatyzacją powietrza. Ludzie nadkładają drogi, żeby tylko iść cienistą stroną ulicy, albo przechodzą przez wielkopowierzchniowe, dobrze schłodzone sklepy. Dzieci nurzają się w wakacyjny upał, z kurzu tworząc wydmy jeśli nie morskie, to pustynne. Kwiaty linieją w oczach, a wróble patrolują okolice wypatrując lustra wody. Niechby brudnej, mizernej, zebranej w zapomnianym grillu, byle wody. Pojedyncze chmury na niebie są tylko iluzją, choć pełzną gdzieś bieląc się nadaremnie. W taki dzień nawet wrony usiłują płowieć, albo opalić się na jasny blond.

2 komentarze:

  1. A wiesz, że faktycznie czasami slalom uprawiam, by z cienia skorzystać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkiem sporo ludzi tak robi - ja też wybieram cienistą stronę ulicy.

      Usuń