niedziela, 12 lipca 2020

Nowy dom.


Zanikające linie papilarne mogą świadczyć tylko o jednym. Czas szykować się na spoczynek, jeśli nie wieczny, to przynajmniej na taki, w którym życie nabierze ochoty na kolejną inkarnację. Siedzę, niczym Beduin przed kupą wielbłądziego łajna i dumam. Udaję, bo przecież co dać może dumanie, kiedy linie papilarne wcale nie pytają o pozwolenie, tylko zanikają. Powoli, ale niepowstrzymanie. Ręce mam już tak gładkie, jakbym je polakierował. Złośliwy powie, że nieużywane, więc dlatego gładkie i bez linii. Bo te, to się miewa, kiedy się człowiek narobi, a obiboki, mają najwyżej odleżyny na tyłku wytatuowane. Obejrzałbym tyłek, ale ograniczenia związane z tkanką kostną uniemożliwiają mi podobną penetrację. Ważne, że nie boli. Kiedy boli dobrze nie jest. Ale teraz, bolą tylko oczy od wpatrywania się w dłoń dziewiczą.

Twarz mi się wyciąga. To pewnie skutek uboczny, albo następstwo. Doigrałem się. Nie wiem za co, jednak widzę, że dobrze, to już było, a teraz ponura rzeczywistość zawzięła się na mnie i dopadła mnie bezlitośnie. Wcale mi nie do śmiechu. Może nawet powinienem porzucić myśl, że jeszcze raz się zdążę uśmiechnąć? Strach się po głowie podrapać, bo gotów jestem wyszarpnąć niechcący resztki sierści – i tak wyglądam już jak hiena liniejąca od urodzenia do śmierci. Miałem się skupić na liniach i zobaczyć, dokąd wieją. Może warto pójść ich tropem. Może one, podobnie szczurom, gdy okręt tonie, szukają drogi ucieczki ku życiu? Zaciskam zęby. Nie za mocno, bo próchnica zdążyła uwić sobie niejedno gniazdko, jakby wierzchy zębów były wierzbową głową.

Zmuszam się do czujności. Obserwuję, choć łzawię. Mam nadzieję, że w końcu się uda zobaczyć, dokąd to moje linie wędrują. Wreszcie, gdy już poddać się miałem, udało się! Jedna ze spóźnialskich, która pałętała się jeszcze w kołysce dłoni obudziła się, rozejrzała dyskretnie i w angielskim stylu szykowała się do opuszczenia. Bez fanfar, białych chusteczek, strzemiennego, czy choćby pocałuj mnie w … odleżyny. Mało nie zawrzasnąłem z radości jak Apacz na widok karawany żółtodziobów. Linia, dla mnie bezimienna drgnęła i zaczęła się wspinać. Zgroza. Wspinała się na ramię, a ja podejrzewałem ją, że raczej skoczy na ziemię i gdzie polezie, wyśliźnie się wężowym krokiem i tyle będę ją widział. Ale ta lezie pod górę sprawnie, jak wytrawny alpinista.

Trzeba było czekać. Linia nie była szybka. Wspinała się z rozwagą, wybierając szlak łatwiejszy. Widać, że niepochopna. Nie jakiś młokos, co da się zwieść pokusie szybkiej chwały i jeszcze szybszej śmierci. Minęła łokieć i nawet się nie zasapała. Chwilę połaskotała mnie pod pachą i wyszła na wyżynę ponad obojczykiem. Przełęczą barku dotarła na silnie eksponowany teren karku, który pokonała po krótkim odpoczynku. Wreszcie zaczęła się przedzierać przez kosodrzewinę zarostu. Minęła toń oka i ostrokół brwi. Tam ją dopadło zmęczenie. Niemal czułem jej ból. Siadła na muldach zmarszczek i powoli przewróciła się na plecy. Ja też…

Kiedy się ocknąłem, nadal czując zakwaszenie tkanek, linia wciąż zasiedlała pofałdowany teren na czole. Nie wiem skąd ukłuła mnie myśl, że ona tam już umrze, że mimo rozwagi przeforsowała się, przeliczyła, albo nie przeszła aklimatyzacji i rozrzedzone powietrze zrobiło jej z płuc tatara. Tylko płakać. Żal mi jej było. Może choć pogłaszczę? Łza swędziała w kąciku oka i sięgnąłem po nią dłonią. Tą najgładszą z gładkich i całkiem chyba już pozbawioną zmarszczek. Rzuciłem okiem z ciekawości – obraz rozmazywał się. Niewiele mogłem dostrzec, choć łzę otarłem. Wtedy… przypomniałem sobie o okularach. Założyłem je na nos lekko zawstydzony własną niekompetencją. Dłoń przestała być gładką. Były tam. Wszystkie. Nawet te, których nie podejrzewałem i ta, która wspięła się po mnie śledzona czuciem, które nie mogło być udawanym. Dotknąłem czoła. Była. Spała smacznie pośród innych.

Znów na rękę popatrzyłem w zadumie. Beduin dawno wymyślił, jak wykorzystać wiedzę i wielbłądzie łajno zagospodarować, skoro już się pojawiło. A ja? Patrzyłem i patrzyłem. Linie mnożyły się i wiły. A jeśli… one wszystkie zechcą wspiąć się na czoło? Zmieszczą się tam? Przyłożyłem rękę. Jeśli z jednej, to się zmieszczą, ale druga będzie musiała poszukać innej lokalizacji. Może trzeba ją nauczyć i wybrać jej jakąś przystań na spokojną emeryturę? Tylko gdzie…

14 komentarzy:

  1. "Wreszcie, gdy już poddać się miałem, udało się" - tak bywa, często... Dlatego mawiają by nigdy się nie poddawać, ale mawiać to jedno a robić to też zupełnie co innego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tak pomarszczone czoła, że niejedna linia tam zakotwiczyła...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzkie czoła różnie się starzeją - znajdziemy gładkie u 80-latka i pomarszczone u 40-latka. Czy to sprawiedliwe? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ktoś obiecywał, że będzie sprawiedliwie? to nie gra.

      Usuń
  4. Witaj, Oko.

    Pamiętam wywód ze "Szmiry" Ch. Bukowskiego. Leciał jakoś tak:
    "Znaleźć sposób na zatrzymanie procesu starzenia. Jak gwiazdy filmowe, które przeszczepiają sobie na twarz skórę z tyłka. Bo na pośladkach najpóźniej pojawiają się zmarszczki. I tym sposobem na starość aktorzy chodzą z dupą na gębie.":)
    Może trochę przekłamałam, bo z pamięci, ale sensu nie zatraciłam.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może i przekłamałaś, ale bardzo intrygująco.

      Usuń
  5. Dziękuję:)

    Na pewno "gęba" i "dupa" tam były, ponieważ Bukowski jest dosadny. A "Szmirę" powinien przeczytać każdy, kto chce się parać pisarstwem. Jako poradnik, czego unikać, bo to taki pastisz stylów i konwencji z brukowej prozy:) Dobrze, bo prosto i prosto, bo dobrze napisany:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie ... Wszędzie tylko nie tu. Żeby się zawiesić na życiu na koniec.
    dobre to z Bukowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to z Leny - Ona ma w głowie całe zastępy cytatów, a kto wie, czy nie pamięta utworów w całości, począwszy od encyklopedii i słownika wyrazów obcych. zapomnianych i kresowych.

      Usuń
  7. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie głęboko w historii - ciężko znaleźć komentarz.

      Usuń