piątek, 6 listopada 2020

Rozkaz.

 

Muszę. Po prostu muszę. Wiadomość jest takiej wagi, że determinuje moje działania. MUSZĘ! Po prostu, muszę przekazać wiadomość, którą posiadłem. Tak mnie szkolono. Obowiązek, potem życie. Ci, którym nie w smak było – odeszli. Wygnano ich, jako pasożytów, nieudaczników. Zabrakło miejsca na Ego. Są inne sektory, gdzie można się zmieścić, nawet, gdy ma się samosąd rozbuchany do rozmiarów cyklonu najwyższej kategorii. Ale nie w FIRMIE.

 

Ja… chciałem zostać. A teraz trzeba przekazać do centrali pilną wiadomość. Elektronika popiskując umarła dopiero co. Papier… niektórzy zapomnieli już, co to takiego. Przechodzący obok indyk… chyba indyk, choć może pelikan – nie znam się na drobiu, a na talerzu wolę oskórowane czterokopytne… Skręciłem mu kark nie wnikając w rodowód. Z kupra wyrwałem garść sierści… znaczy piór. Krew… Czy indyki, albo pelikany mogą mieć jej aż tyle? Zachłysnąłem się, kiedy trysnęła mi w usta. Ręka, po łokieć krwista dzierżyła krzepnące pióra. Gasnącym umysłem wydłubałem jedno – indyki bywają czerwone? Pióro było przesiąknięte barwą, dosadniej niż nasza zmieszana krew – moja i indycza… Oddech mi gasł, ale jednak wytrwale skrobałem wiadomość w tynku kurnika. Krwią, Moją, indyczą. Naszą, choć zoofilem nie byłem nigdy. Los i obowiązek połączył nas w ostatniej misji.

 

- Rozpoznaj, znajdź, przekaż. Zajmiemy się tym! Rozwiążemy problem!

 

Znalazłem. Usiłuję przekazać.

 

- Sorry indyk…  Wróg był szybszy ode mnie, a ty… zbyt ciekawy… To dlatego zostałeś moim piórem i atramentem… Czerwonym od krwi.

4 komentarze:

  1. Wyrwane pióra nie krwawią. Chyba że się zerwie skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapewne, chyba, że rwie się garścią, mordując zwierzątko przy okazji.

      Usuń
  2. A dla kogo ta wiadomość w kurniku?

    OdpowiedzUsuń