sobota, 7 września 2019

Kobieta w oknie.


Stała w oknie ubrana wyłącznie w jedwabną koszulkę, która nie tyle kryła jej ciało, ile powodowała, że było jedną wielką pokusą. Przełknąłem ślinę raczej nerwowo i oczami wyobraźni widziałem, jak jedno z ramiączek zsuwa się, żeby nakarmić mój wzrok obrazem piersi. Oblizałem wargi, żeby nie pękły i nie umarły na suchoty i patrzyłem. Pani przytulała do siebie bukiet biało-czerwonych georginii i chyba coś do nich szeptała. Patrzyłem już całkiem bezwstydnie na ten taniec, jakby był dla mnie.

Kiedy mnie zauważyła speszyłem się, jak zdecydowana większość facetów przyłapanych na pożeraniu kobiecej urody i myślach tak odważnych, że mało kto je wysłowi. A ona kiwnęła mi głową i niech będzie, że to mrzonka, ale palcem dyskretnie zachęciła mnie, żebym się wspiął do niej. Wbiegłem po schodach, żeby się nie rozmyśliła. Uchylone drzwi były bardziej niż wyraźną wskazówką, gdzie mam szukać obrazu, który uwiódł mnie na ulicy i nie pozwolił odejść.

Bałem się mówić, żeby nie zacząć się jąkać, ale zamknęła mi usta palcem wciąż pachnącym kwiatami stojącymi już w wazonie. Na piersi sechł jeszcze deszcz kropel wody z łodyżek, kiedy zsunęła z siebie jedwab, pozwalając, by przytulił się do jej stóp. Ręce mi drżały z niecierpliwości, gdy ściągałem w pośpiechu ubranie. Kiedy zasłoniła mi oczy opaską jęknąłem z powodu straty. Pozbawiła mnie widoku, jednak jej palec znów na moje usta położony sugerował rekompensatę, jakiej nie byłem w stanie przewidzieć.

Poprowadziła mnie w stronę łóżka i przewróciła. Gorączka we mnie rosła, jakby nie miała żadnych granic. Chwyciła mnie za ręce i klęcząc na mnie pętała je materiałem. Czułem zapach jej kobiecości, gdy spętała mi nogi w kostkach. Mocno zacisnęła, ale nie skarżyłem się nawet, gdy przypięła moje więzy do ramy łóżka. Czekałem na ciąg dalszy, jednak ona zniknęła gdzieś i moje pożądanie niespełnione, podrażnione szukało wszystkimi zmysłami kusicielki.

Nozdrza wypełnił ziołowy aromat, a zaraz potem poczułem ciepło mokrej gąbki zwiedzające całe ciało. Poddałem się nieznanemu. Jej dłonie zwiedzały zakamarki ciała potęgując to, co we mnie dyszało od dawna. Łóżko nie pozwalało na dokładność, więc nie zdziwiłem się, gdy zaczęła gmerać przy moich więzach. Dopiero, gdy usłyszałem szczęk metalowych bloczków zliczających oczka łańcucha poczułem się niepewnie. Wisiałem rozpięty za ręce i nogi, niczym jeleń transportowany na drągu w pobliże ogniska.

Gęsia skórka niepewności okryła mnie błyskawicznie, lecz kobieta uspokajająco obmywała mnie, jakby to był element planu, aż udało mi się rozluźnić i znaleźć w sobie zgodę na taką ekstrawagancję. Nie wiedziałem już, czy więcej we mnie było ciekawości, czy podniety. Schłem czując jak ostatnie krople spływają pode mnie, gdy poczułem na nogach miękkość materiału. Kobieta z niebywałą wprawą bandażowała mnie i nim się zorientowałem nogi miałem kompletnie unieruchomione.

Gdy zaczęła okręcać ręce czułem się już całkiem niewyraźnie, i niepewnym głosem usiłowałem zapytać, co się dzieje. Ledwie otworzyłem usta, jak poczułem, że wpycha się w nie coś dużego i gładkiego. Kula na sznurku, którym można ją przywiązać, by nie udało się jej wypluć. Pewnie czerwona jak georginie… Strach mnie dopadł ostatecznie. Teraz, to już i kula była zbędna, bo nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu, a kobieta bandażowała dalej, jakby chciała ze mnie zrobić mumię. Żywą!

Wisiałem wystarczająco nisko, żeby mogła swobodnie manewrować moją bezwładnością. Usłyszałem, jak wysuwa spode mnie łóżko, żeby nie przeszkadzało i przepycha je dalej. Byłem niemal kompletnie zabandażowany, gdy poczułem jej dłonie na intymności. Reszta nadziei zgasła w bólu zakładanego cewnika i czymś twardym, przedzierającym się przez zwieracz. Rzucałem się, jak rzucać się może ryba na uwięzi, jednak nic nie wskórałem System bloczków uniemożliwiał swobodę ruchów, a kobieta dokończyła bandażowanie.

Odsłoniła mi twarz i popatrzyła na mnie, jakby czuła się w obowiązku wyjaśnić powody. Wciąż była naga, a na jej ciele perliły się pojedyncze diamenty potu. Patrzyłem przerażony w oczy skupione na mnie i pozbawiające złudzeń.

- Ślimaki wycierają się ze śluzu w soli i trocinach. Ciebie też wyczyścimy. Na początek przewód pokarmowy, co nie potrwa długo, a później będziesz karmiony oliwą z rozmarynem, jałowcem i majerankiem. Lubisz majeranek? Nieważne. Na pewno polubisz.

Przemowa trwała, gdy szykowała już pierwszą lewatywę, wsuwając pode mnie nogą miednicę. Dowiedziałem się, że będę wisiał, aż nie zacznę pocić się ziołowo, co pozwoli mi przejść do kolejnego… dla mnie ostatniego etapu, czyli wykrwawiania, patroszenia i suszenia. Mój poprzednik… W detalu sprzedawał się błyskawicznie… I żadna szwarcwaldzka szynka nie stanowiła wystarczającej konkurencji.

Zanim mnie naszprycowała poczułem, że przeciekam i miska napełnia się odorem. Bandaż przykrył mi twarz i tylko lejek łączył moje usta ze światem zewnętrznym. Czyściłem się szybciej niż się spodziewałem, gdyż gospodyni nie pozwalała mi nawet na chwilowe lenistwo. Musiał być spory popyt na dojrzewające mięso. Kiedy poczułem w ustach majeranek podciągnęła mnie wyżej i zakołysałem się pod sufitem. Delikatny przeciąg lizał moją bezradność i wąchał, czy wystarczająco nasiąknąłem przed suszeniem.

Słuchałem odgłosu bosych stóp drepczących między mną, drzwiami i oknem. Zapewne w wazonie mieszka już inny bukiet, a kobieta zerka na mnie, czy już pora znów stanąć w oknie…

28 komentarzy:

  1. A to mi się kojarzy z "Sekretną kolacją".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie czytałem i nie widziałem. ale Tobie często się kojarzy.

      Usuń
    2. Co poradzić? Skojarzenia są bezczelne w swojej nachalności.

      Usuń
    3. tym gorzej dla nich. nie lubię nachalności.

      Usuń
    4. A kto lubi? Na tym właśnie polega kłopotliwość skojarzeń. A Montesa polecam, czytam i pękam ze śmiechu (choć dzieciątko twierdzi, że zaczyna się mnie bać, gdy widzi, że śmieję się nad czymś takim.

      Usuń
    5. Errata: jeszcze nawias zamykający. O, tak: ")"

      Usuń
    6. w takim razie zastanowię się, komu zaufać.

      Usuń
    7. Przypadkiem może to mieć sens, chi, chi.

      Usuń
    8. zdam się na przypadek. zobaczymy, czym się skończy. albo nie.

      Usuń
    9. Może przeczytaj "Sekretną kolację". Albo nie, najpierw "Dziewczynę w walizce", bo przy niej się zachwyciłam, a dziecko zaczęło mnie podejrzewać o psychopatologię.

      Usuń
    10. to jakieś horrory, czy kryminały?

      Usuń
    11. Mhm. Chyba kryminały. Lub coś koło dreszczowca. Trudno powiedzieć, bo mnie "Dziewczyna" śmieszyła tak, że kwiczałam od początku do końca.

      Usuń
    12. po tytule zdawało mi się, że to coś w tym stylu.

      Usuń
  2. Zdecydowana większość facetów się peszy "przyłapanych na pożeraniu kobiecej urody" a to ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  3. I znów wątek jakiegoś okrutnego kryminału. Lubię Twoje pomysły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. suszone mięso jest znane ludzkości od dawna. tylko mało kto wspomina, w jaki sposób proces się zaczyna i każdy widzi już tylko plasterki na kanapkach.

      Usuń
  4. Wyobraźnia autora - rzecz ważna.
    Przeplatanie stanów istnienia - może burzyć dotychczasowy porządek.
    Jako czytelniczka, zastanawiam się: jakie granice są "przypisane"
    erotyce i co potem zostaje (?)
    (Wynaturzony obraz praktyk szpitalnych nie należy do uroczych - hm...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie odpowiem, bo nie wiem. staram się mijać wszystkie niepostrzeżenie (dla mnie). więc tylko czytający może określić, czy jakieś się pojawiły. zabójcza miłość? natura zna takie przypadki.

      Usuń
  5. Witaj, Oko.

    Że tak sobie powtórzę za St. J. Lecem:
    "Ludożerca nie gardzi człowiekiem."

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko przenajświętsza - ależ masz wyobraźnię - nieźle się uśmiałam z tej szyneczki. Pewnie powinnam napisać w komentarzu jakieś mądre słowa - nie potrafię. Jak jest przesłanie w tym tekście jakoweś mądre, ja go nie dostrzegam. Oprócz śmiechu i niezłej satyry. Cóż. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. no pewnie, że jest - żarcie się kończy, a ludzi wciąż przybywa. coś jeść trzeba i będziemy się pożerać wzajemnie. może nawet hodować w celach konsumpcyjnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W celach konsumpcyjnych to już się hodujemy :( niestety - transplantacja :( taki mały artykulik. Jako okrutna "ciekawostka" fenomenalnie pasująca do Twojego tekstu.
      https://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-nerka-za-30-tys-zl-pluca-za-milion-jak-wyglada-handel-ludzki,nId,1060289

      Usuń
    2. ja byłem dosłowny do szpiku kości. nie mówiłem o serwisie i częściach zamiennych, ale o talerzu parujących kiszek.

      Usuń
    3. Tak też i zrozumiałam :)) ale mi się przypomniało że już farmy ludzkie są dla potrzeb innych ludzi brrr. A wszyscy w około mówią, piszą że świat jest cudowny bo kilka kwiatków kwitnie, albo oko ludzkie dostrzega piękną grę światła na nieboskłonie. A tam wieczna zmarzlina, a pod stopami gnój trawiony przez miliony robali dla kilku kwiatuszków i zboża, marchewki z wielkim apetytem zjadanej. E, szkoda gadać od drugiej strony monety. Lepiej zachwycać się kwiatuszkami, wschodami i zachodami słońca i lśnieniem lodu, czy brylantami rosy. Pozdrawiam i pięknego malowanego barwą jesieni tygodnia :)) i muzyki kojącej duszę życzę :)

      Usuń
  8. O kurcze Oko, ale Ty potrafisz rozpalić zmysły... Niezłe. Robi wrażenie. Wyobraźnia na 5 z plusem

    OdpowiedzUsuń