czwartek, 12 września 2019

Niemoc.


Psy nie szczekają bez powodu. W zamkniętej, pozbawionej obcych zapachów przestrzeni szczekanie musi oznaczać coś więcej, niż wyłącznie deklarację żywotności. A ten akurat pies zdążył ochrypnąć i skowytał, jakby z wyciem wstrzymywał się do czasu osiągnięcia dojrzałości przez księżyc. Trochę musi poczekać, bo księżyc ledwie zamknął za sobą drzwi anoreksji i pił przestrzeń usiłując wyssać z niej rzadkie kalorie, a tylko zabłąkane asteroidy dokarmiały jego niedosyt.

Dźwięk odbijał się od zamkniętych okien bardzo skrupulatnie oklejonych folią antywłamaniową, na wypadek, gdyby ktoś wzorem pajęczaków potrafił wspiąć się po gzymsach na siódmą kondygnację i usiłował sforować okno w poszukiwaniu łupów, bądź tylko poziomej płaszczyzny. Ściany dzielnie wtórowały oknom i strunobetonowe lustra powielały ów dźwięk w nieskończoność, gdyż lustra nic więcej, jak powielać w nieskończoność nie potrafią, gdy tylko znajdą sobie towarzystwo do pary.

Niemal widziałem, jak gasną ostatnie krople światła ściekające z żyrandoli, jak kurz ukradkiem osiada na kuchennych szafkach, albo tonie w niedopitym kieliszku. Przestrzeń, bezużyteczna, w obliczu gospodarza, który nie zamierza podzielić się z nią energią oddechu, żeby w wibracjach wiatru pchnąć falę w przyszłość. Na parapetach trzy mrące pasiflory wspinają się do kratki wentylacyjnej, licząc, że stamtąd nadejdzie wybawienie, jednak ziemia w doniczkach wygryziona została do szczętu z tego, co mogłoby pozwolić roślinom wstać z kolan i dumnie powędrować ku słońcu.

Judasz w drzwiach przewraca oczami i sam nie wie, czy śledzić wnętrze, czy skierować swój niesłabnący apetyt na zewnątrz. Wycieraczka sklęsła, sfilcowała się niemal do konsystencji torfu, pozwala się kopać i deptać leżąc zupełnie niedramatycznie przed zamkniętymi drzwiami. Człowiek tak nie potrafi. Nawet, gdy jest tylko pod wpływem mniej, lub bardziej nielegalnych substancji, to jednak samą obecnością potrafi podnieść chwilę z niebytu i nasączyć ją zalążkiem sensacji.

Mucha z pogardliwym lekceważeniem okrążała jakąś paterę z psującymi się właśnie jabłkami, łyżeczka przykleiła się do wnętrza szklanki, z której ulotniła się herbata porzucając wykorzystane kryształy cukru. Fotel rozsiadł się przed telewizorem, jednak maca nieporadnie dywan szukając pilota, żeby włączyć jakieś niepojęte pasmo reklam, czekając na tę jedną, która rozwiąże jego problemy egzystencjalne, albo pozwoli pogrążyć się w marzeniach.

Noc usiłowała właśnie wepchnąć się za szafę, choć wąsko było bardzo i niezbyt czysto, szklane drzwi kredensu ze strachu okryły się kroplami wyschniętego potu, gdy pomyślałem, że czas skończyć z własną niezbornością i bezruchem. Stanąłem u drzwi. Działanie, niechby i głupie zdało mi się szczytowym osiągnięciem aby ocalić coś lub kogoś. Albo przynajmniej psa wypuścić na spacer, żeby bieżnik w przedpokoju nie nasiąknął amoniakiem. Wyciągnąłem rękę w stronę klamki…

Schwytała powietrze. Pies patrzył na mnie zdumiony i podziwiał mój profil porównując go z drugim, leżącym na podłodze. Tamten miał grymas bólu na twarzy. Ja uśmiechnąłem się przepraszająco, jednak gdy chciałem go pogłaskać ręka wpadła mi w gęste, psie futro aż przeszła na wylot. Smutek mnie ogarnął, że nawet tego nie potrafiłem i z roztargnienia przeszedłem przez drzwi. Pusty komin mrocznej klatki schodowej nie orzeźwił mnie, ale straciłem orientację gdy zapadłem się po kolana w schody. Chciałem się podnieść, wydostać, wyprostować, a zamiast tego ciągnęła mnie nieśmiertelna niemalże grawitacja zapraszając do sąsiadów piętro niżej na kolację.

Pies zawył w końcu, choć księżyc nadal potrafiłby skryć się za najbardziej zabiedzoną latarnią.

6 komentarzy:

  1. Coś podobnego! Czyżby niematerialna dusza też podlegała powszechnemu prawu pana Newtona???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czemu nie?
      śmierć i podatki po jednej stronie, a grawitacja i niedosyt z drugiej.

      Usuń
    2. Coś takiego... Ile to się człowiek ciekawych rzeczy może dowiedzieć!

      Usuń
    3. podziel się i Ty, jak się coś ciekawego trafi.

      Usuń
  2. Grozą powiało, dobrze że moje psy nie wyją i rzadko szczekają, bo zawsze wtedy przypominają mi się wszystkie historie z piekła rodem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiało, bo jesień idzie i wieją wiatry nie zawsze przychylne.

      Usuń