sobota, 4 stycznia 2020

Życzenie

- Patrz! Spadająca gwiazda! - Ola była bardzo rozentuzjazmowana - szybko pomyśl życzenie! One się spełniają!
Pomyślałem czując na ramieniu uścisk jej drobnych dłoni, a ona patrzyła mi w oczy, jakby z nich chciała odczytać, czy myślałem o niej. Ola lubiła być w centrum uwagi i korzystała z każdej okazji, by zabłysnąć. Nawet teraz, gdy byliśmy sami, szukała potwierdzenia swojej atrakcyjności. Komplementy, a nawet samo zauważenie jej, sprawiało tak wielką radość młodej kobiecie, że naprawdę piękniała. Zupełnie, jakby pochwały i podziw stanowiły ekskluzywną oprawę klejnotu, jakim była jej żywiołowa młodość.

Patrzyłem na nią zachwycony widokiem. Po głowie chodziły mi myśli jakie pojawiają się w młodych mężczyznach, gdy przytula się do nich atrakcyjna kobieta. Wyciągnąłem dłoń i dotknąłem jej policzka. Przytuliła się do wnętrza dłoni, a cała wcisnęła się w moje ramiona przywierając do mnie plecami. Patrzyliśmy w niebo stojąc tak blisko siebie, a ja nos miałem zanurzony w jej miękkich, gęstych włosach. Pachniały obietnicą raju. Jej biodra wierciły się lekko i poczułem zawstydzenie. Musiała czuć moją erekcję i bawiła się mną. Policzki penie miałem purpurowe i dziękowałem Bogu za zmrok panujący dookoła i brak kogokolwiek. Cisza i ciepło kobiety...

- Powiedz... - usłyszałem, gdy coś w kącie oka zaczęło przeszkadzać zaburzając urodę chwili. Przełknąłem ślinę. Odwróciliśmy się obydwoje i patrzyliśmy z przerażeniem na księżyc. Coś się działo. Coś bardzo niedobrego. Na srebrnym talerzu pojawiały się krwistoczerwone płonące eksplozje, a potem księżyc zapadł się i znikł. Jakby go nigdy nie było. W postaci rumoszu kosmicznego wyruszył zwiedzać wszechświat.

Ziemia szarpnęła wyraźnie - jak hamujący z nagła autobus. Przewróciłem się, a Ola upadłą na mnie. Jej włosy rozsypały się po mojej twarzy. Ledwie poczułem, że z rozbitych warg wypływa mi krew i wsiąka w jej kosmyki. Poczułem nagle, że powietrze stało się rzadsze, a ja lżejszy. Zupełnie tak, jakby ziemia przyciągała mnie z mniejszym animuszem. Bez wysiłku uniosłem Olę. Wstaliśmy zbyt energicznie i rzuciło nami na kilka dobrych metrów. Szczęściem nie trafiliśmy na żadną przeszkodę, a Ola wyraźnie przestraszona trzymała się kurczowo mojego ramienia. Zawsze chciałem, żeby tak właśnie mnie trzymała, jakbym był jedyną osobą, która jest tego warta. Teraz poczułem, że tak jest.

Przyciągnęła mnie do siebie i dokończyła pytanie. Widać ciekawość była silniejsza nawet od niesamowitości chwili.

- Powiedz... co pomyślałeś, gdy spadała gwiazda?

Nie umiałem jej okłamać. Trochę niegrzecznie burknąłem:

- Byle nie w nas...

2 komentarze:

  1. Przy jasnym księżycu słabo widać spadające gwiazdy, a ta,która jednak "w nas" musiała być wielka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pragmatyczne życzenie:-)

    OdpowiedzUsuń