czwartek, 2 grudnia 2021

Nim pęknie mrok.

          Ostry sierp księżyca, mocno spracowanego całonocnym ścinaniem gwiazd, położył się na tłustym paśmie chmur ciemniejszych od nocy. Z otchłani dobiegał śpiew kosa, który najwyraźniej wstydził się własnego talentu, gdyż przestawał śpiewać, ilekroć ogryzek światła zaznaczył ptasią obecność w przestrzeni. Wiatr wytrwale szukał dziurawych dżinsów, żeby wykraść zapodziane wewnątrz ciepło, jednak coraz mniej okazji mu się trafiało. Zielone służby wydrapały drzewom spod nóg dopiero co zmarłe liście, dlatego osierocone lamentują, załamują ramiona i drą włosy z coraz uboższych głów. Sztuczna zorza nie może zdecydować się, w jakiej sukni dzisiaj wystąpić, więc mieni się i dojrzewa z rumieńcem niezdecydowania. Z parapetów zerkają egzotyczne nasturcje, otoczone spokojnym oddechem śpiących. Samochody, jak paciorki różańca powtarzają mechaniczne zdrowaśki w drodze ku wieczności.


6 komentarzy:

  1. I znowu po przeczytaniu tej pięknej opowieści o tym co obok nas wiem dlaczego tak lubię Twoje słowa i talent... Znowu utwierdzasz mnie w tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo... miło Cię widzieć. zużyłaś już wszystkie własne literki?

      Usuń
    2. Hmm mam nadzieję że nie... Literki zawsze są wewnątrz serca.. więc jest dla nich nadzieja ;)

      Usuń
    3. od sierpnia, to kawał czasu.
      napisz, zanim zapominasz, jak się to robi.

      Usuń
    4. Tego się nie zapomina... Wiesz.

      Usuń
    5. ale kiedy milczy się zbyt długo, wtedy język sztywnieje i coraz chętniej ukrywa się, pozostając bezrobotnym. dobrze jest używać tego, co się dostało. głupio później tłumaczyć się, z niewykorzystanych talentów.

      Usuń