środa, 18 marca 2020

Horror na żywca

Uprzejmie spieszę donieść, że w trakcie podróży komunikacją nazywaną zbiorową (zbiór był z tych bardzo ubogich), zostałem podsłuchiwaczem przez szybkę. Na przystanku i (jednocześnie) na smyczy telefonu wyrzynała się z pustki, niczym pierwszy ząb u oseska pani, o której urodzie wolę nie mówić z dwóch powodów – nie stwierdziłem, tzn, nie, że nie dysponowała, bo być może, tylko przejęty tym, co podsłuchałem zapomniałem przymierzyć wizerunek do mojego szablonu urody, oraz z powodu tychże właśnie słów.
Pani, kto wie, czy nie dziedzicznie, obciążona była instynktem samobójczym i w ramach niewymuszonej konwersacji z nieznanym mi odbiorcą wygłosiła pakiet z grubsza tej treści:
- Noooo… Nie wiem. Boli mnie głowa, kaszlę, kicham i w gardle mnie drapie…
- Hosanna! - pomyślałem o całe niebo ciszej i wypatrywałem rzezi w przestrzeni publicznej, gdyż dopiero co usłyszałem od naocznego świadka, że pasażer został zdecydowanie wyproszony z pojazdu, bo raczył kaszlnąć. Lincz był prawdopodobnym zakończeniem ewentualnej dyskusji, więc został porzucony na pustym przystanku jak niedopałek.
Obserwowałem, żeby nie uronić jatki, chociaż horrory nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, czy smakiem z zakresu ruchomych, lub nie, obrazków. Towarzystwo dyskretnie i z bezpiecznej odległości okalające ową niewiastę zostało pochłonięte przez nieliczne rozwarte otwory gębowe tramwaju i rozpierzchło się po wnętrzu, niczym bakterie po jogurcie. Pani pozostała sama, choć nie samotna, ponieważ kontynuowała misję telefoniczną. Tramwaj uniósł moje westchnienie bezinteresownej ulgi – została żywa. Może jednak w takich wypadkach lepiej zawiadomić służby specjalne? Jakieś Zielone Berety, albo Szpital Psychiatryczny? Ubezwłasnowolnić, albo choć zakneblować?

12 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale się uśmiałam :) Raczej już komedia niż horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. śmiech się przyda. nie można z tą powagą na gębie wędrować, widzieć i zwalczać własną mimikę siłą.
      gorzej, że te sytuacje nie były wymyślone.

      Usuń
    2. Tak myślałam, że prawdziwe, ale i tak zabawne jednak. Zaraza nie jedno ma imię.

      Usuń
    3. odetnę się na wszelki wypadek. to nie ja byłem "pacjentem zero".
      ja tylko patrzę i słucham, a czasami piszę.

      Usuń
  2. Unikam środków komunikacji, ale o wyrzucaniu z pojazdu nie słyszałam.
    Dla pani kask astronauty, taka bania na pustej głowie w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zaproponuję, bo zniknęła z pola widzenia, a krzyk mi słabo wychodzi. nie trenowałem i troszeczkę mi zardzewiał.

      Usuń
  3. Na szczęście nie muszę korzystać z komunikacji, ale tak naprawdę, to i w sklepie można coś łyknąć, a jeść trzeba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łyknąć można również sięgając do barku, albo po dobre rady kolegi Miki...

      Usuń
  4. Rozbawiła mnie, choć może nie powinna, historia wczorajszego łódzkiego tramwaju. W tej chwili to już nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łódzki tramwaj? nie znam... zdradzisz jakieś detale?

      Usuń
  5. Ale kogo? Tę kaszlącą, czy tych w myślach strzelających z pistoletu do kaszlących?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pewnie pytanie do ostatniej kwestii.
      strzelających - zawsze, a samobójców przed faktem - może być taka odpowiedź?

      Usuń